– Tatusiu, ale ty nie jesteś z Londynu – oznajmił był Pietruszka tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Kategoria: Potworne Perełki
Mruczanka Apokaliptyczna (?)
Mruczanka Polityczna
Wszystko wskazuje na to, że małe Puchatki mają od dziecka wyrobione poglądy polityczne… Dwie scenki oddalone od siebie o drobne trzydzieści osiem lat:
Mruczanka Matematyczna Poniekąd
Wpadł do Puchatkowa Dziadek P., czyli puchatkowy Osobisty Tata. Osobisty Tata ma to do siebie, że jest humanistą, polonistą i w ogóle człowiekiem Słowa, ale zawsze doskonale liczył i potrafił w myśli wykonywać takie operacje matematyczne, do których Puchatek potrzebował kalkulatora. Co najmniej.
No i zderzenie dwóch Mózgów nastąpiło. Czyli Mózgu dziadka P. z Mózgiem Pietruszki, który wprawdzie w tym roku idzie do zerówki, ale jego ulubioną zabawką jest… kalkulator.
– Dziadku, a wiesz ile sekund ma rok? – zapytał Pietruszka.
– No, tak na pamięć to nie wiem… Trzeba by policzyć – odparł dziadek, który pytanie Pietruszki wziął za dobrą monetę i sądził, że dziecko chce się od niego czegoś dowiedzieć (hłe, hłe, hłe).
– A ja wiem – odparł Pietruszka. – Trzydzieści jeden milionów pięćset trzydzieści sześć tysięcy – wyrecytował dumnie.
– Ano, bardzo być może, że mniej więcej tyle – odparł dyplomatycznie dziadek, który jeszcze nie załapał i myślał, że dziecko „strzela”.
– Jakie „mniej więcej”? – oburzył się Pietruszka. – DOKŁADNIE tyle.
Dziadek szybko dokonał w myślach stosownych obliczeń i ze zdumieniem stwierdził, że jego sześcioletni wnuk ma absolutną rację. Chcąc jednak ratować honor, zapytał na wszelki wypadek:
– Ale ciekawe, czy tyle sekund ma rok zwykły, czy przestępny…
Błąd. Wnuk spojrzał na dziadka z politowaniem i wygłosił (tak, nie powiedział, ale właśnie wygłosił):
– Zwykły, RZECZ PROSTA. Bo przestępny ma trzydzieści jeden milionów sześćset dwadzieścia dwa tysiące czterysta sekund.
No jasne, przecież każdy to wie. Łatwizna.
Mruczanka Przedsenna
(Tytułem wprowadzenia) Jak nakazuje Uświęcona Tradycja, Potworom przed snem się czyta („Czytaj dziecku dwadzieścia minut dziennie” – Puchatki meldują, że w tej akurat kwestii wyrabiają limit za dwie rodziny…).
Wieczór. Potwory starsze wykąpane. Pyszczak wykąpany, zwiedza bufet. Robi się późno. Puchatek wkracza do dzeiciarni („dzieciarnia” – per analogiam do „psiarnia” – to pomieszczenie, w którym mieszkają dzieci. Czyli – w naszym przypadku – Potwory starsze.).
– No, kochani moi, czas do łóżek – oznajmia Puchatek. – Jak mamy jeszcze dzisiaj poczytać, to czas się już za to brać.
– Dobrze, tatusiu – odpowiada Piłeczka ze stoickim spokojem. – To ty się za to bierz, a ja sobie jeszcze porysuję.
Ufff.
Mruczanka Obrzydliwa
M. obcina Piłeczce paznokcie. Jedna nóżka, druga nóżka, jedną łapka, druga… Ale kiedy dochodzi do palca wskazującego prawej łapki – Piłeczka stanowczo prostestuje.
– Nie, tego mi nie obcinaj, bo ten mi jest BARDZO potrzebny!
– Do czego potrzebny? – dziwi się M.
– Jak to, „do czego” – reaguje z oburzeniem dziecię. – Do dłubania w uchu!
🙂
Mruczanka Zawodowa
Puchatek czyta z Potworami różne rzeczy. Ostatnio na tapecie była Alicja w krainie czarów, teraz jest „Rogaś z doliny Roztoki”… Ale gdzieś między tym wszystkim kręcą się też baśnie Andersena, bardzo lubiane zwłaszcza przez Piłeczkę. Tyle tytułem wstępu, przydatnego dla zrozumienia pionty.
***
Pietruszka w nastroju mocno filozoficznym. Ni z gruszki ni z pietruszki (nomen omen…) pada pytanie:
– Tato, a kim ja będę jak będę duży?
Ba, oto jest pytanie. Puchatek z jednej strony żadnych ograniczeń dziecku nie stawia, z drugiej – pół-żartem – projektuje na nie różne swoje wyobrażenia. A że zna charakter swojego Pierworodnego (oj, zna…) to mówi niby-zamyślonym głosem:
– Nie wiem, Pietruszko. A może będziesz muzykiem? A może naukowcem? A może…
Tu wchodzi w pół zdania Piłeczka i – takim samym „zamyślonym” tonem dodaje:
– A może świniopasem?
Jeszcze następnego dnia rano brzuch mnie trochę bolał ze śmiechu.
😀
Mruczanka z Elementami Klasyki
Potwory bawią się w ogródku (podgoda iście wiosenna…). Piłeczka bawi się z Szymusiem, synkiem znajomych (na przechowaniu).
Pietruszka coś kombinuje (szczegóły nieznane), ale mu nie wychodzi. A jak Pietruszce nie wychodzi, to Pietruszka się wścieka. Ten typ tak ma.
– Tatoooo! – okrzyk Pietruszki z ogrodu. Głos rozżalony, wyraźnie obrażony na życie.
– Co się stało, Pietruszko? – pyta Puchatek. A Pietruszka, z miną naburmuszoną, wielce obrażony, Absolutnie poważnie:
– Nie lubię poniedziałku!
Nie ty jeden, synu, nie ty jeden… 🙂
***
Piłeczka, po powrocie z ogródka, do Szymusia, którego Puchatek zaraz odwozi do rodziców:
– Tylko pamiętaj, powiedz swojej mamie że chcesz się ze mną ożenić!
Kurtyna opada łapiąc się za głowę.
Mruczanka Ekstremalna
Siedzi Piłeczka w wannie. Łazienka nagrzana, woda w wannie cieplutka, dziecko aż paruje.
Na brzegu wanny stoi plastikowy dzbanek z uszkiem. W dzbanku jest woda – bo wczoraj potwory w kąpieli bawiły się tym dzbankiem i wody nie wylały. Czyli w dzbanku jest woda. Od wczoraj. Dobre pół litra, na oko.
– Ciekawe, czy woda w tym dzbanku jest ciepła, czy zimna? – zastanawia się leniwie Piłeczka.
Puchatek (bez cienia złych intencji, żartem) odpowiada dziecku:
– Wylej sobie na brzucho, to się przekonasz.
Po czym Piłeczka jednym płynnym ruchem sięga po dzbanek i posłusznie wykonuje rodzicielskie polecenie, wylewając sobie na rozgrzany kąpielowy brzuch dzbanek Z_I_M_N_E_J wody.
– AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!
M. przybiega z dołu, Pietruszka dostaje ataku śmiechu, pies (na dworze) zaczyna wyć.
Kurtyna.
Mruczanka Okołoświąteczna (czyli O Nieporozumieniach Semantycznych)
Piłeczka po wysłuchaniu kolęd z płyty zadaje rzeczowe pytanie:
– A co to znaczy „dziewica”?
Puchatek chwilę pracuje umysłowo – jak to najprościej wytłumaczyć czterolatce? W końcu decyduje się na formę najbardziej (jak mu się wydaje) naturalną i neutralną, zwłaszcza w tym kontekście:
– Dziewica to taka pani, która jeszcze nie ma męża.
I Piłeczce to wystarcza.
Ale nie Pietruszce. Pietruszka, po kilku chwilach namysłu, dodawszy do tej informacji treść wysłuchanej kolędy, komentuje:
– Aha, czyli „dziewica” to taka pani, która jeszcze nie ma męża, ale już urodziła dziecko?
Kurtyna opada, łapiąc się za głowę…