Krótko

Nie mogę się ostatnio zebrać, żeby coś napisać. Na kilometrowe epistoły nie mam czasu, krótko jakoś nie umiem…

Ale dziś trafiłem na komentarz, który dobrze oddaje mój stan ducha i okolic. Niezawodna Aunty Acid:

 Zrzut_ekranu_20170426_o_10.47.26

…i tyle.

 

Primaaprilisowo…

Piłka – jak to ona – wpadła na primaaaprilisowy pomysł. Napracowała się, nikt nie wiedział, co robi…

Ale kiedy późnym wieczorem (dobrze po północy) wszedłem do kuchni, bo przypomniało mi się, że zapomniałem dać Kotu lekarstwo, cała kuchnia była oklejona… oczami. Na każdym sprzęcie była naklejona para wytrzeszczonych oczu. Gapił się na mnie ekspres do kawy, czajnik elektryczny, toster, nawet noże wiszące na magnetycznej listwie wbijały we mnie (nomen omen…) zaciekawione spojrzenia.

W pierwszej chwili uśmiechnąłem się szeroko – pomysł zabawny, wykonanie skrupulatne i w ogóle sympatyczny numer.

A potem otworzyłem lodówkę, bo potrzebowałem masła, z którym miesza się kocią pigułkę (danie kotu pigułki w innej formie jest, jak wiadomo, niewykonalne).

Otworzyłem i… zamarłem. Gapiły się na mnie jajka, puszki, słoiki, miseczki, butelki z octem winnym, ba – gapiło się na mnie nawet mleko w kartonie.

A potem zobaczyłem, jak gapią się na mnie kluski na parze (gdzieniegdzie w Polsce zwane też pampuchami). Stały (leżały?…) na talerzu w równym szyku i gapiły się na mnie z zainteresowaniem. Dostałem takiego ataku śmiechu, że przez dobry kwadrans nie mogłem się uspokoić…

IMG_20170401_012123.jakzmniejszycfotke_pl3