Mruczanka Zakupowo-Konspiracyjna

M. zrobiła listę zakupów. Puchatek się wybierał na rzeczone zakupy, ale musiał jeszcze coś dokończyć. M. tymczasem poszła na górę. Puchatek wszedł do kuchni po listę, nie czytając schował ją do kieszeni i pojechał do Pobliskiego Średniej Wielkości Marketu Znanej Sieci.

W markecie rzeczonym wyjął był listę z kieszeni, a na liście, pod spisem zakupów wykonanym eleganckim charakterem pisma puchatkowej Lepszej Połowy, widniały dwa wpisy wykonane niezgrabnymi kulfonami (aczkolwiek tym samym, zielonym długopisem i umieszczone poniżej wyraźnie w nadziei, że Puchatek nie załapie, że pisał je ktoś inny). Pełna konspiracja po prostu, godna agenta 007 z licencją na zabijanie śmiechem.

Napisy głosiły (pisownia oryginalna):

PARUWKI

MONTE WANIELJIOWE

No i już wiemy, co Piłeczka chciałaby jutro zjeść na śniadanie…

Mruczanka Spuchnięta

Spuchnięta z dumy, że szybko Puchatek wyjaśni…

Piłeczka opowiadała bajkę o Czerwonym Kapturku. Publicznie, na szkolnym konkursie. Zajęła drugie miejsce i występowała w drugim etapie, na poziomie międzyszkolnym.

A Pietruszka wziął udział w konkursie matematycznym w szkole. Teoretycznie konkurs był dla klas 1–3, ale praktycznie wzięło w nim udział trzynastu dryblasów z trzeciej klasy i jeden jedyny pierwszak – Pietruszka.

Dwa zadania zrobił źle, bo nie zrozumiał polecenia (i w zasadzie nie miał prawa zrozumieć, bo obejmowały pojęcia których w życiu na uszy nie słyszał w swoim humanistycznym domu), a jeszcze jedno – bo się pomylił.

I zajął trzecie miejsce! (22 punkty na 30 możliwych; w dodatku zrobił bezbłędnie wszystkie zadania „dodatkowe”, trudniejsze, obliczone na trzecioklasistów którzy się bardziej interesują matematyką).  I chyba w związku z tym czeka nas udział w konkursie na etapie międzyszkolnym…

– Powinien się pan wstydzić! – oznajmił z jajcarską miną Pan Dyrektor. – Dziecko z humanistycznego domu, a tu taki wstyd: matematyk rośnie…

Mruczanka Logiczna Inaczej

Panowie Kominiarze przetykają Puchatkom komin. Komin nie komin – ale kanał wentylacyjny z kuchni, który kończy się na dachu. W Kuchni jest gaz (rzecz prosta), więc wentylacja być musi, a tu jakieś kawki drapieżne gniazdo sobie w wylocie zrobiły i zatkały.

Po dwóch godzinach ciężkiej roboty (trzeba było na strychu dwie cegły wyjąć, bo wydobycie „od góry” okazało się niemożliwe) panowie uzyskali prześwit.

–  Widzę cię! – wrzeszczał Kominiarz numer 1 do Kominiarza numer 2. Numer 2 był na strychu, Numer 1 na dole, w kuchni, wtykał w przewód wentylacyjny lusterko. – Tak, teraz cię widzę! STRASZNIE BRZYDKI JESTEŚ!

***

A jak już obaj zeszli, to Kominiarz numer 1 powiedział:

– No mówię panu, trzy gniazda w tym przewodzie były! Trzy, jedno nad drugim!

– Nie – sprostował Kominiarz numer 2. – Nie jedno nad drugim, tylko jedno POD drugim. I pod trzecim – dodał rzeczowo.

Precyzja wypowiedzi i logika przede wszystkim.

Mruczanka Wynalazcy

Puchatek ma pomysł na wynalazek. Aż dziwne, że nikt wcześniej nie wpadł na tak genialnie prosty pomysł. Wynalazek jest naprawdę przyszłościowy, prosty, tani w produkcji i na pewno będzie na niego zapotrzebowanie.

Dział: AGD, produkty dla dzieci.

Grupa docelowa: Rodzice dzieci do 3. roku życia

Kategoria cenowa: tani (!)

Opis produktu:

Gumowy młotek o wadze do 3 kg z wmontowanym w rękojeść elektronicznym zegarkiem z podświetlanym ekranikiem.

Zastosowanie:

Kiedy dziecko budzi się w nocy i nie chce jeść, za to zaczyna śpiewać /  gruchać / kwilić / śmiać się / przynosić butki i żądać wyjścia na spacer / przynosić książeczkę i żądać czytania etc. – bierzemy do ręki nasze urządzenie i sprawdzamy godzinę (podświetlany ekran!). Następnie stosujemy prosty algorytm:

– Jeśli dochodzi godzina, o której i tak musimy wstać, odkładamy urządzenie na nocny stoli, zapalamy światło i zaczynamy dzień.

– Jeśli do pory wstawania jest jeszcze daleko, chwytamy urządzenie pewnym chwytem za rękojeść (na tym etapie wyświetlacz zegarka nie będzie nam już potrzebny) i…

ŁUP!

…a następnie wracamy do brutalnie przerwanych snów.

Szukam inwestora, żeby uruchomić produkcję…