Zawaliło, zawiało, i nagle okazało się, że jest zima. W takich sytuacjach Puchatek szczerze marzy o tym, żeby ocieplenie klimatu postępowało nieco szybciej.
Nie, żeby Puchatek śniegu nie lubił… odgarniać. Ale poświęcanie na to wesołe i skądinąd zdrowe zajęcie dwóch godzin (dwóch WIECZORNYCH godzin, które naprawdę można było wykorzystać na kilka ciekawszych sposobów…) uważa Puchatek za lekką przesadę. Zwłaszcza, że padające z nieba Białe Paskudztwo stosunkowo szybko zaciera ślady puchatkowej interwencji…
Szalony kołowrotek zwany przewrotnie codziennością wiruje jak zwykle. Dzieje się tyle rzeczy na raz, że nawet nie ma kiedy się nad nimi spokojnie zastanowić. A tu jeszcze jakieś jesienno-zimowe kaszle Potworów się zaczynają…
A na dodatek w Chatce Puchatków szaleje remont. Remont panoszy się wprawdzie tylko w przedpokoju, ale i tak jest złośliwy i gryzie.
A wczoraj (czyli w poniedziałek) Pietruszka jechał z klasą na wycieczkę (!) do kina w Warszawie (!) autokarem (!!!). Z powiatowego miasta G. do stolicy jest raptem trzydzieści kilometrów… Ale trafiło na WCZORAJ. Dzieci były w kinie dwie godziny (łącznie z jakąś zabawą zorganizowaną po obejrzeniu filmu o oceanach w 3D). A w autobusie spędziły łącznie około PIĘCIU godzin. Pięć godzin zajęło im przejechanie (łącznie, w obie strony) sześćdziesięciu kilometrów. Pietruszka po wyjściu z autokaru nie nadawał się do użytku – dopiero jak przyszedł do domu, zjadł coś, zległ na godzinę – to odżył…
Nieeee, Puchatek zimy nie lubi…
***
Z kronikarskiego obowiązku Puchatek donosi, że ukazała się już najnowsza płyta Loreeny McKennitt „The Wind that Shakes The Barley”. W Polsce oficjalnie jeszcze jej chyba w sklepach nie ma, choć na niezawodnym Allegro już można ją upolować (ale ceny na razie wysokie). Fragmentów można posłuchać TUTAJ. O Loreenie McKennitt już Puchatek był kilka razy pisał (o, na przykład TUTAJ).
Jakąś „recenzję” na pewno Puchatek tu wrzuci, jak tylko dostanie płytę w łapy (co, jak Puchatek się zna, nie zajmie dużo czasu…).