Skończyłem. O dzień wcześniej niż myślałem – skończyłem tę cholerną książkę. Dziś (miało być jutro, będzie niespodzianka 🙂 jadę na Drugi Koniec Polski, gdzie M. z Potworami bawi u rodziny.
Wracamy w poniedziałek. A we wtorek…
We wtorek wstaję o czwartej rano wsiadam w pociąg, potem w drugi, wysiadam w Krakowie, jadę na Balice i…
I lecę. W ramach prezentu na czterdzieste urodziny robię sobie tygodniową wyprawę, zupełnie sam. Niech żyją tanie linie lotnicze.
Lecę do Edynburga. z Edynburga przejeżdżam na północ, do Inverness. Z Inverness… Jeszcze nie wiem. To będzie zależało od pogody i paru innych czynników. Na Szetlandy raczej nie dotrę (za daleko, za drogo, za mało czasu). Ale dotrę albo na Orkady, albo na Hebrydy Zewnętrzne (Harris i Lewis).
3. sierpnia będę z powrotem w domu.
I co, szczęki Wam opadły? 🙂
Trzymajcie kciuki, żeby się wszystko dobrze udało. Jak wrócę, wszystko opowiem. I zdjęcia pokażę. Słowo.
Scotland, here I come!