Około-poetycko (?)

Pucek odrabia lekcje. Ma posegregować rzeczowniki według rodzaju – męski, żeński czy nijaki.

– Obłok… – mówi. – To męski.

– Jasne – potwierdzam. – Męski. „Obłok w spodniach” – dodaję ni z gruszki ni z pietruszki, bo mi się skojarzyło.

– Obłok w spodniach? – pyta zdziwione dziecko. – To znaczy, jak ktoś puści bąka…?

No więc niestety, Majakowski jest spalony. Teraz już zawsze będzie mi się kojarzył…

 

Surrealistycznie z Elementami Kulinarnymi

Piłka siedzi przy stole w kuchni i odrabia jakieś lekcje (artystyczna dusza nie pozwala jej odrabiać ich w sposób banalny, czyli przy własnym biurku). Nagle jednak widzę, że artystyczna dusza przerzuciła się także na strój: Piłka siedzi w kuchni z bosymi stopami. A trzeba wiedzieć, że w Puchatkowie podłoga (zwłaszcza na dole) jest dość zimna (…zwłaszcza zimą).

– Piłka, dlaczego jesteś bez skarpetek? – pytam nieco zdziwiony.

– Bo zdjęłam – pada lakoniczna odpowiedź.

– To widzę – zaczynam się irytować. – Ale dlaczego zdjęłaś?…

– Bo je zalałam.

– Czym je zalałaś? – pytam, mając jednocześnie poczucie, że moje brwi dojechały już w okolice czubka głowy.

– Zupą – odpowiada dziecko z kamiennym spokojem, po czym wraca do zadania z chemii.