ZUSrany System

Co, że tytuł niekulturalny? Ano, niekulturalny. Choć nawet w połowie nie tak niekulturalny, jak myśli które krążą mi po głowie.

M. jest na zwolnieniu. Bo leczenie, bo przy chemii obniżona odporność etc. Zwolnienie zostało wypisane 4. grudnia. Dostarczone do ZUS dwa dni później.

Dziś jest 14. stycznia, czyli – jak łatwo obliczyć – minął już ponad miesiąc. Po raz kolejny zaglądam na konto – ale pieniędzy z ZUS ani widu. Dzwonię do ZUS. I czego się dowiaduję?

Otóż:

Ponieważ zwolnienie zostało dostarczone w grudniu, a chodzi o osobę prowadzącą działalność gospodarczą, to procedura jest taka, że NAJPIERW musi wpłynąć składka za grudzień (!!! – to już jest połowa stycznia…), i dopiero wtedy panie z ZUS w G. PRZESYŁAJĄ zwolnienie do innego oddziału (w sąsiednim P.), gdzie kolejne panie mają sprawdzić, czy M. ma wszystkie składki opłacone (i czy w terminie).

Jeśli wszystko jest w porządku – panie z P. przesyłają sprawę do kolejnego oddziału, odpowiedzialnego za zasiłki chorobowe (w tym przypadku – w kolejnym mieście Ż. oddalonym od G. tyle samo co P., tylko w przeciwną stronę. Nie pytajcie mnie, dlaczego).

I dopiero oddział w Ż. wypłaca „chorobowe”.

Czyli realnie pieniądze z ZUS za zwolnienie dostarczone na początku grudnia mają szansę wpłynąć w połowie lutego.

Czyli tak: jak płatnik spóźni się z wpłatą składek o jeden dzień – to już ustaje mu „dobrowolne” ubezpieczenie chorobowe i musi składać podania o „przywrócenie terminu”, żeby w ogóle mieć zasiłek chorobowy, na który składki cały czas opłaca. Przerabialiśmy to rok temu

Ale jak wszystko jest OK – to nie ma nic złego w fakcie, że na zasiłek trzeba czekać dwa czy trzy miesiące. (Oczywiście zakładając, że „w międzyczasie” nie było właśnie na przykład jakiejś jednej składki wpłaconej dzień po terminie – bo wtedy po tych dwóch czy trzech miesiącach przychodzi jedynie informacja, że ZUS nie przyznał zasiłku chorobowego, trzeba się odwoływać etc. – czyli co najmniej kolejny miesiąc…).

Mam pytanie (do systemu?): co ma zrobić osoba, która prowadzi własną działalność gospodarczą, jest poważnie chora, idzie na zwolnienie, a nie ma zarabiającego współmałżonka? Z czego ma żyć „na chorobie” przez te dwa czy trzy miesiące? (Nota bene: fakt że jest na zwolnieniu i otrzymuje / ma otrzymać zasiłek chorobowy absolutnie nie oznacza,że nie płaci w tym czasie składek na ZUS. Płaci, choć pomniejszone. Ale jeśli jest samotna i czeka dwa miesiące na zasiłek – to z czego ma je zapłacić?…).

A potem pan Żakowski w TV usiłuje nam tłumaczyć, że rząd przenosi pieniądze z OFE do ZUS, bo w OFE te pieniądze są źle zarządzane.

Epitafium?…

Włączone jakieś radio. Słyszę komentarz: „Trwa pogrzeb Wojciecha Kilara. Znany kompozytor muzyki filmowej został pochowany…”

Kilar był zatem „znanym kompozytorem muzyki filmowej”. Nieważne są jego koncerty, symfonie, preludia… W świadomości współczesnego człowieka zaistniał wyłącznie dlatego, że napisał muzykę do iluś tam filmów.

Nie chcę być źle zrozumiany: znam muzykę filmową Kilara i uważam, że jest genialna. Ale nazwanie go „znanym kompozytorem muzyki filmowej” dowodzi, że w dzisiejszych czasach ktoś, kto nie pojawia się w kontekście filmu, telewizji czy teledysku w świadomości powszechnej po prostu nie istnieje.

„Mozart, Mozart… A, wiem – to ten gość co pisał melodyjki do komórek!”