Our Big, Fat ‚R’ Word…

Nie jest źle. Badania (dokładne, a nawet dwukrotne – bo Pani Doktor zażądała, żeby USG zrobiła jednak ta sama osoba, która badała M. od początku choroby) potwierdziły jednoznacznie, że wszystko wygląda dobrze.

A jak wygląda dobrze – to możemy zrobić przerwę w leczeniu, „…żeby szpik mógł sobie trochę odpocząć”.

No i dobrze, bo choć M. znosi chemię znakomicie, to przez ostatnie dwa kursy była już mocno zmęczona, a w ostatnich dniach łykania prochów patrzyła już wieczorem na te trzy małe pigułki jak na trzy duże pluskwy, który trzeba połknąć.

Nie, to raczej nie koniec leczenia – tak dobrze nie jest (a w każdym razie – to bardzo mało prawdopodobne). Ale nawet takie „wakacje” to dużo.

– No, to teraz widzimy się co miesiąc – uśmiechnęła się Pani Doktor. – A za dwa miesiące następne USG.

Jak długo będą trwały te „wakacje”? Zobaczymy. Może trzy miesiące? Może pół roku? Kto wie…

„Remisja” to zdecydowanie jedno z najlepiej brzmiących słów, jakie miałem szczęście usłyszeć tym roku…