Powoli, ale do przodu

Przepraszam, ale wielkanocnie nie pisałem nic. Nie miałem czasu, siły, energii i czego tam jeszcze. Sporą część Wielkiego Piątku i pół Wielkiej Soboty przesiedziałem przy klawiaturze w celach zarobkowych – nie miałem już potem chęci siedzieć jeszcze kwadransa i pisać czegoś poza tym…

Święta minęły. Spokojnie i pozytywnie. Jak to święta.

Dziś byliśmy u Pani Doktor. Wywiad, badanie… Wygląda na to, że wszystko jest dobrze. Kolejna wizyta (tym razem z USG) za miesiąc, a jeśli badania potwierdzą że wszystko jest OK – kolejna być może dopiero w sierpniu.

Tylko finansowo na razie dalej cienko. Rachunek za gaz wisi. A nich wisi, mnie nie przeszkadza – najwyżej zapłacę tydzień po czasie (choć bardzo tego nie lubię). Gorzej, że bodaj do dziesiątego maja trzeba zapłacić resztę pieniędzy za zieloną szkołę Piłki, czyli złotych polskich nowych 400.

Ale, Kocia Twarz, do dziesiątego maja jeszcze ponad dwa tygodnie. Nie będę się tym przejmował – do tego czasu na pewno dojdzie już przynajmniej część „wiszących” pieniędzy. Ot, co.

Co się polepszy, to…

Nosz, cholera… Jak już się wszystko finansowo powyrównywało, jak już się wydawało że coś wychodzi na prostą i teraz to już „spokojnie” – to oczywiście przyszedł rachunek za gaz na drobne 760 złotych. I znowu – jak go zapłacimy, to (biorąc pod uwagę, że jeszcze trzeba zrobić parę świątecznych zakupów) jesteśmy na styk. A byłem przekonany, że tym razem będzie nie więcej niż 500…

Tak, tak, oczywiście – jakieś pieniądze (nawet nie takie małe) „wiszą”, czyli rachunki popodpisywane i teraz tylko trzeba czekać, aż spłyną.

Ale kiedy spłyną – to jeden Pan Bóg raczy wiedzieć. Czyli jak zwykle…

Artystycznie i przyziemnie

Pod koniec lipca w Polsce zagra Hugh Laurie. Dwa koncerty – jeden w Poznaniu, drugi w Szczecinie. Jak to przeczytałem, to aż mi się oczy zaświeciły… Niestety, jak zobaczyłem ceny biletów, to przygasły z powrotem. W Poznaniu najtańsze bilety kosztują pod dwie stówy za sztukę. W Szczecinie nieco mniej, ale wyprawa do Szczecina…

Dwieście złotych za najtańsze bilety, pewnie na byle jakie miejsca. Za trochę lepsze – już trzysta, trzysta pięćdziesiąt złotych. To za dwie osoby… policzmy…

Jak przeczytałem, że piątego lipca w Dolnie Charlotty zaśpiewa Bob Dylan… To już nawet nie chce mi się sprawdzać cen biletów.

Milioner–filantrop mile widziany…

Stary, a Głupi…

Potwory od dwóch tygodni odgrażały się, co mianowicie zrobią na prima aprilis. Miały sto tysięcy straszliwych pomysłów, każdy bardziej wyrafinowany od poprzedniego.

I co?

I nic, of course. Zapomniały, nie chciało im się…

A ja? Nie, żadnych wyrafinowanych pomysłów. Proste, stare, sprawdzone sposoby.  Potwory dostaną dziś ciasteczka oreo z pastą do zębów i butelkę coli, do której po odkręceniu zakrętki wpadnie mentos. 🙂

Jestem geniuszem zła!