Ale jednocześnie dowiedzieliśmy się (…nie pierwszy raz…), że świat jest pełen dobrych ludzi. Że nagle znaleźli się tacy, którzy chcieli pomóc. Że ktos rzucił wszystkie swoje sprawy i przyjechał, żeby posiedzieć z naszymi dziećmi, kiedy my włóczylismy się po szpitalach. Że ktoś wziął wolny dzień w pracy, żeby pomóc. Że nagle okazało się, że na każdą kolejną prośbę (a trochę ich było…) słyszelismy odpowiedź „…nie ma sprawy, już jedziemy”.
Że ci, którzy fizycznie nie mogli tu być i nam pomóc – modlili się i dzownili codziennie z końca świata tylko po to, żeby zapytać „…jak sie czujecie?”.
Dzięki Wam – nawet, jeśli wielu z was nigdy nieprzeczyta tych słów – to wszystko było troche łatwiejsze.
I tyle. Temat zamknięty. Dziękujemy – i… Joe Cocker (Wszystkie Prawa Zastrzeżone).
…
http://www.dpk.pop.e-wro.pl/Living%20In%20The%20Promiseland.mp3