Wspomniał Puchatek o ubezpieczeniu samochodowym – ale wiąże się z tym jeszcze jedna sprawa, która nie daje mu (Puchatkowi, znaczy) spokoju i od kilku dni jest powodem głębokiego niesmaku…
Podwyżka rzeczonego ubezpieczenia wynika – jak Czytelnicy wiedzą – z lutowej stłuczki. Stłuczka była – według Kodeksu Ruchu Drogowego – z winy Puchatka. Acz według logiki i faktów – nie do końca (szczegóły były
TUTAJ).
Puchatek był psychicznie przygotowany na to, że efektem będzie podwyżka składki ubezpieczeniowej (utrata zniżek…). Ale Pan Agent, który Puchatkowe auto ubezpiecza (a także auto puchatkowego taty i paru innych Krewnych-I-Znajomych-Królika), powiedział Puchatkowi właśnie, dlaczego zalazł mu polisę w innym towarzystwie. Poprzednie za dużo chciało podnieść stawkę, bo z puchatkowej polisy wypłacono za dużą sumę, żeby negocjować.
– Za dużą sumę? – zdziwił się był Puchatek. Bądź co bądź to była tylko stłuczka, i to naprawdę drobna…
– Ano, dużą – odparł Pan Agent. – 17 tysięcy.
ILE????
Puchatek wyciągnał rachunki, przysłane mu przez ubezpieczyciela (rozliczenie było bezgotówkowe). Patrzył ze wszystkich stron, ale suma za nic nie chciała się zmienić: 5698, 06 PLN.
No dobra, to tylko cena części (nowych, w autoryzowanym warsztacie, żeby nie było). Doliczmy do tego robociznę – ile tego może wyjść? 8 tysięcy? No przecież nie więcej.
A pozostałe 9 tysięcy? Ano, ponieważ stłuczka była z winy i tak dalej, to znaczy że pozostałe 9 tysięcy poszło na naprawę „drugiego pojazdu”.
Tyle, że drugi pojazd – kilkuletni golf – był _znacznie_mniej_uszkodzony_ niż puchatkowóz. Jeśli naprawa puchatkowozu kosztowała 8 tysięcy (co i tak jest grubym zaokrągleniem w górę), to naprawa tamtego (nawet, jeśli także w autoryzowanym warsztacie etc.) mogła kosztować… No właśnie, ile? 3 tysiące? 4 najwyżej (choć to już mało prawdopodobne). Wymiana jednego reflektora i lekko wgniecionego prawego błotnika (zakładam, że był wymieniony, a nie klepany i lakierowany, bo wtedy to nie miałoby prawa przekroczyć 2 tysięcy).
A wyszło co najmniej 9…
Wniosek? Właściciel „drugiego pojazdu” wyremontował sobie na koszt puchatkowego ubezpieczenia pół samochodu. „Przy okazji”.
Co wywołuje niesmak samo w sobie, jak każda nieuczciwość. A niesmak pogłębia fakt, że – jak także pisałem
TUTAJ – drugi uczestnik zdarzenia okazał sie być osoba znajomą. I w dodatku… Nie, wystarczy że znajomą.
I nie chodzi już o te …set złotych, o które Puchatek będzie miał droższą polisę w tym roku. Chodzi o zasadę.
Kocia Twarz. 😦
Pan Agent też się wkurzył i obiecał Puchatkowi, że – choćby to miało potrwać – wyciągnie od ubezpieczyciela szczegółowe rozliczenie tych 17 tysięcy. Nic to nie zmieni, ale przynajmniej będzie jasna sytuacja.
Jak Puchatek to zobaczy – napisze. A na razie się zniesmacza.
Ot, co.