Długo myślałem, czy zacząć. Ciągnęło mnie, ale przecież brak czasu i tak dalej. Ale – co szkodzi spróbować….
Milion myśli chodzi mi po głowie – znajdzie się w tym milionie jakiś niewielki odsetek, którym zechcę się podzielić.
Tylko – z kim? W rzeczywistości internetu – nigdy nie wiadomo.
Będę tu pisywał:
– na pewno nie bardzo regularnie (czas, czas…)
– nie zawsze do rzeczy
– zawsze szczerze (bo inaczej – po co?)
**********************
Kilka słów o sobie? Ależ proszę.
*Rocznik: 1970 (to chyba trochę powyżej średniej wieku blogowego?…)
*Poglądy, przekonania? O polityce nie chcę (choć pewnie czasem nie zdzierżę…). A co do meritum – jestem chrześcijaninem. Tak, to dla mnie bardzo ważne. Nie, nie będę tu nikogo nawracał. Ale bez tego mnie nie zrozumiesz.
*Stan cywilny: baaardzo żonaty 🙂 Amerykanie mówią "Married with children" – moja Żona to M., moje dzieci to Pietruszka (TEN Pietruszka) – 2 lata i 7 miesięcy, oraz Piłeczka (TA Piłeczka) – 10 miesięcy aktualnie I WŁAŚNIE ZACZĘŁA CHODZIĆ. Drużynowo – Potwory. 🙂
(Ale nie, nie, nie – nie będzie to wyłącznie "blog zabieganego tatusia", którego głównym motywem będzie "Posłuchajcie-co-moje-dzieci-zrobiły-wczoraj". To będzie raczej o mnie – choć Powtory też będą się pojawiać…)
*Zawód? Hmmm. Dziennikarz / redaktor / pisarz (bez dorobku publikowanego… na razie) / poeta (bardziej w duszy, niż w piśmie 😉
*Praca? Błeeee. Chwilowo. Właśnie na etapie zmiany, bo nowe możliwości i szanse się otwierają… Ale o tym na razie ciiiiicho.
*Czas wolny? A co to jest? 😉 Jak się ma pracę w systemie biurowym (czyli od… do… z półgodzinną przerwą – błeeee) i dwa Potwory w domu, to "czas wolny" jest pojęciem bez desygnatu.
Ale tak w ogóle – to muzyka (klasyka… dłuuugo, długo nic… blues / jazz / soul (prawdziwy! Nie Withney Houston, tylko Aretha Franklin for example…) / No i jeszcze generalnie muzyka z północnego zachodu Europy, klimaty Celtów i takie tam… Harfa Celtycka… Loreena McKennitt…
Potem – podróże po świecie, szczególnie – autostopowe. Jestem jedyną znaną mi osobą, która spędziła PODRÓŻ POŚLUBNĄ jeżdżąc autostopem, nocując na kempingach (albo i nie na kempingach, tylko "gdzieś w lesie"), w dodatku w tej chłodniejszej – północnej części Europy. I dodam, że po tym ciekawym doświadczeniu moja Żona nie zażądała rozwodu. Znaczy – chyba naprawdę mnie kocha 🙂
Co, że "muzyka + podróże" to banalny zestaw? Trudno, u ha ha. To lubie, rzekłem. Howgh. Po naszemu – amen.
A zaczyna się wszystko jesienią. Październik. Coraz chłodniej. Nie jest to moja ukochana pora roku, choć swój urok ma.
Misie już się szykują do snu zimowego. Niegłupie te misie, też bym chętnie przespał najbliższe parę miesięcy.
A w Portree pewnie teraz pada, jest mgliście, morze w porcie wzburzone, sino – fioletowe. Na drodze do Uig żywego ducha (no, nie jest to autostopowa pora roku…). I zamek McLeodów pewnie moknie. Nie byłem tam już pięć lat. Ale niech no Potwory podrosną – pewnie jeszcze tam pojedziemy z M
SAMI 🙂
Pieśń przyszłości.
A zatem – początek został zrobiony (czyli kości zostały rzucone 😉
Zapraszam zatem do wspólnej podróży.
Puchatek