Potwory uwielbiają oglądać w telewizji program „Jaka to melodia”. Poziom intelektualny tego arcydzieła telewizyjnej rozrywki jest moim zdaniem idealny właśnie dla ośmio- czy dziewięciolatków, a że program jest stosunkowo nieszkodliwy, specjalnie się nie sprzeciwiamy.
Czasem przechodząc rzucam okiem. Dziś też rzuciłem. I padłem.
Kategoria – „Marek Grechuta”. Prowadzący podpowiada, że chodzi o tytułową piosenkę z drugiego albumu Grechuty, wydanego w 1971 r. Uczestniczka teleturnieju mówi, że chodzi o „Niepewność” (bo to zapewne jedyna piosenka Grechuty, jaką w ogóle kojarzy). Ja rzucam, że „Korowód”, po chwili okazuje się że miałem rację (i znowu zapunktowałem u Potworów…). „A zatem posłuchajmy”, proponuje prowadzący.
I słuchamy. Na scenę pakuje się jakiś słodko wyglądający blondynek z fryzurką potraktowaną kubełkiem żelu (co pozwolę sobie już przemilczeć…) i śpiewa „Korowód”.
A za nażelowanym blondynkiem stoi części publiczności zgromadzonej w studio – głównie (w pierwszym rzędzie) długowłose i długonogie panienki w krótkich miniówach. I co robią te panienki?
Tak, rzecz prosta – tańczą. Podrygują, wyginając śmiało ciało dokładnie tak samo, jak chwilę wcześniej robiły to w rytm jakiegoś super-hiper-disco-przeboju.
A nażelowany blondynek śpiewa słowa, które – jeśli się w nie wsłuchać – chwytają za gardło i sprawiają, że człowiekowi (…myślącemu?…) ciarki chodzą po plecach.
Kto pierwszy szedł przed siebie, Kto pierwszy cel wyznaczył? Kto pierwszy z nas rozpoznał? Kto wrogów? Kto przyjaciół? Kto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nic, A kto nie umiał zasnąć nim nie wymyślił granic? Kto pierwszy w noc bezsenną wymyślił wielką armię? Kto został bohaterem? Kto żył i umarł marnie? (…) Kto pierwszy był fakirem, kto pierwszy astrologiem? Kto pierwszy został królem, a kto chciał zostać bogiem? Kto z gwiazdozbioru Vega patrząc za ziemię zgadnie Kto pierwszy był człowiekiem? Kto będzie nim ostatni? (…) Wciąż niepewni siebie, siebie niewiadomi Pytać wciąż będziemy, pytać po kryjomu…A ja wyginam śmiało ciało…
Ludzkości nie zgubią wojny, choroby, AIDS czy wielka asteroida. Nasz świat wykończy bezmyślność, totalny brak refleksji. Kiedyś ktoś przyciśnie jakiś guzik nie dlatego, że będzie zbrodniarzem – ale dlatego, że będzie idiotą nieprzyzwyczajonym do zastanawiania się nad tym, co robi.
Tak będzie, zobaczycie.