„Cóż masz, czego byś nie otrzymał”, mówi Pismo, a poeci za Pismem chórem powtarzają.
Zdanie często nadużywane, ale jego prawdziwość uświadamia sobie człowiek w konkretnych sytuacjach.
Puchatkowy Ojciec jest człowiekiem, który wszystko, co w życiu ma, osiągnął własną, ciężką pracą. Mieszkanie (niezgorsze), samochód, przyzwoity status materialny etc. – wszystko to osiagnął w zasadzie po pięćdziedziesiątym roku życia. Bo przedtem był PRL, bo więcej czasu poświęcał (ojciec, znaczy się) na „konspirę” niż na zarabianie pieniędzy, bo był zbyt przyzwoitym człowiekiem, żeby kraść i kombinować… Bo jego rodzice – czyli puchatkowi dziadkowie – przed wojną ludzie dosyć majętni, po wojnie nie mieli nic.
„Własną ciężką pracą”… Puchatek stwierdza, że o sobie tego powiedzieć nie może.
Nie znaczy to, że wszystko w życiu Puchatek na tacy otrzymał – o, nie. Na co dzień Puchatek pracuje ciężko, żeby to normalne, codzienne życie sobie i rodzinie umożliwić.
Ale od czasu do czasu – i to zawsze w momentach najmniej oczekiwanych – zjawia się w puchatkowym życiu jakiś Dobry Anioł, który ni z tego, ni z owego daje Puchatkowi coś, co poza to „codzienne życie” wykracza. Ot, tak. Za darmo.
Kiedy Puchatek i M. zaczęli na poważnie planować ślub, dowiedzieli się, że Puchatkowa Mama postanowiła dać im „w prezencie” swoje mieszkanie. Nie po śmierci, nie w spadku – ale teraz.
Fakt, Puchatkowa Mama mieszkania nie potrzebowała, bo razem z mężem (drugim) mieszka gdzie indziej i – jak wiekszość ludzi – w dwóch mieszkaniach na raz mieszkać nie umie.
Ale przecież Puchatkowa Mama mogła mieszkanie po prostu sprzedać – i na przykład dać Puchatkowi w prezencie ślubnym połowę tych pieniędzy. Albo jedną czwartą. Albo nie dać w ogóle. Albo wziąć te pieniądze (mieszkanie w Warszawie nawet te osiem lat temu miało sporą wartość!) i pojechać w podróż dookoła świata. Na przykład.
Gdyby tak się stało – Puchatki nie miałyby dziś Chatki swojej, a raczej mieszkałyby w jakimś mieszkaniu. Małym. Bo na Chatkę – nawet wziąwszy pod uwagę kredyt etc. – nie byłoby Puchatków stać.
Ale Mama dała mieszkanie w prezencie. Ot, tak. I dzięki temu Puchatek pisze te słowa słuchając jak Potwory chlapią się wodą w ogródku, a po drugiej stronie uliczki sąsiad kosi trawę. Dzięki temu Puchatki mają własny domek – nieduży, ale własny i miły bardzo.
***
– Musimy poważnie porozmawiać – zagaiła do Puchtka Osobista Ciotka. I porozmawiała, choć poziom zapowietrzenia Puchatka sprawił, że rozmowa była głównie jednostronna.
Osobista Ciotka – skądinąd Puchatka chrzestna matka, co jeszcze bardziej zbliża ją do kategorii Dobrych Wróżek… – oznajmiła Puchatkowi, że ma pewne pieniądze, które zamierzała Puchatkom zapisać w testamencie. Ale pomyślała, że ponieważ zamierza jeszcze trochę pożyć (to cytat…), to właściwie po co Puchatki mają czekać na te pieniądze. I że ona chce je wręczyć już teraz – jako „dotację celową”.
– Bo jak ostatnio patrzyłam, jak się pakowaliście do tego waszego autka, ciasno, bagaże pod nogami, to pomyślałam, że warto byłoby, żebyście sobie nowy samochód kupili.
…
No cóż. Od jakiegoś czasu Puchatki – nic o tym nikomu, także Osobistej Ciotce, nie mowiąc – myśłały właśnie o zmianie autka na większe. Bo rzeczywiście – matizek (z butlą gazową zajmującą cały bagażnik…) nadaje się do jazdy po mieście G. i okolicach, ale już na Wakazyjną Wyprawę z Potworami – nie bardzo… A jeśłi dodać, że Puchatki planują jeszcze jednego Potwora… No właśnie.
I liczyły Puchatki, i liczyły, i wyszło im, że owszem, jakiegoś dziesięcioletniego kombiaka to może i kupią… Z kredytem (kolejnym)…
A tu – pstryk. Będą pieniądze na auto. Ot, tak.
Nie, spokojnie – nie na nowe z salonu… Aż tak dobrze to nie ma 🙂
Ale na trzy-czteroletniego Berlingo albo Partnera – wystarczy.
***
Z jednej strony – jak człowiek sam na coś zapracuje, to pewnie bardziej to ceni.
Z drugiej – jak się coś dostanie, to chroni przed pychą i samozadowoleniem („…tymi rękami… ciężką pracą… podziwiajcie…”), do których to brzydkich uczuć Puchatek ma – nie da się ukryć – duże skłonności.
Osobistej Ciotce – która nie raz już Puchatkom bardzo pomogła w różnych Sprawach – to chyba już tam w niebie naprawdę dobre miejsce szykują (na przyszłość, znaczy). Takie z wygodami i klimatyzacją 🙂
A Puchatek jedzie jutro oglądać Peugeocika.
***
„Cóż masz, czego byś nie otrzymał…”