W sobotę pojechał Puchatk do… Gdańska. Cztery godziny w pociągu Intercity, trzy godziny na miejscu, cztery godziny z powrotem.
W ciągu trzech godzin w Gdańsku obejrzał Puchatek Peugeocika, pojeździł nim, przeszedł się po starówce, zjadł najohydniejszą pizzę w życiu.
A, i jeszcze zapłacił panu od Peugeocika zaliczkę.
W związku z czem w środę (tak, tak, trzynastego…) wsiadł Puchatek ponownie w pociag do Gdańska, lekko spanikowany faktem wożenia w plecaku Dużej Sumy Pieniędzy.
Na szcześćie nikt puchatkowego wyświechtanego plecaczka o Dużą Sumę nie podejrzewał, w związku z czem dojechał Puchatek szczęśliwie i w jednym kawałku. Zresztą w towarzystwie Cioci, czyli Sponsora Całej Imprezy.
W Gdańsku Puchatek zapłacił, umowęp odpisał, odebrał kluczyki i Peugeocika z peeeełnym bakiem. I ruszył w towarzystwie Cioci w kierunku Stolicy.
Gdańsk – Warszawa – MIasto G.
Dokładnie 400 kilometrów. Już przed północą Puchatek był w domu, wymęczony, ale…
:-))))
Zadowolony takoż. No bo to inna jazda jednak, niż Matizkiem.
A zatem nowy Puchatkowóz prezentuje się następująco:
Silnik 2.0 HDi (DWA LITRY TURBO DIESEL – no, tego się po prostu nie da napisać małymi literami ;-). Ciągnie jak smok, a pali w trasie 6 litrów na sto.
Cztery poduszki powietrzne. ABS. System kontroli trakcji. I parę innych bajerów. 🙂
A, i jeszcze – przebój sezonu – klimatyzacja 😀 – do małej naprawy (uzupełnić wymiennik i naprawić jeden wiatraczek). Na letnią wyprawę z Potworami – w sam raz :-).
M. sie trochę boi na razie, bo po Matizku Peugeocik sprawia wrażenie ciężarówki 🙂
A wygląda tak:

Mrrrrrrrrrrrrrr… 🙂