Mruczanka z Prośbą o Pomoc

HEEEELP!

Puchatek od dłuższego czasu rozpaczliwie szuka tekstu pewnej piosenki. I nijak go odnaleźć nie może…

Piosenka nazywała się „Hymn pesymistów”. Napisał ją (lata temu…) pewien ksiądz, jezuita, o. Rostworowski. Napisał ją siedząc w więzieniu, acz z martyrologią nic wspólnego nie miała – był to złośliwy i niezwykle zabawny tekst doskonale obrazujący czasu PRL.

Piosenka zaczynała się od słów „My jesteśmy pesymiści”.

Mimo długich poszukiwań Puchatek nie może odnaleźć tego tekstu. Nawet Google wymiękł. Pomóżcie, proszę! Może ktoś z Was zna tę piosenkę? Wrzućcie w komentarze albo napiszcie na puuchatekMAŁPAgazeta.pl

Pliiiiiiiiizzzzzz!

Mruczanka Bardzo Grzeczna

Pietruszka z mamą u Jednej Cioci. Na stole leżą pierniczki. Pietruszka lubi pierniczki. Pyta zatem grzecznie i uprzejmie:

– Mamo, mogę pielnicka?
– Możesz, oczywiście.

– Mamo, mogę… (sytuacja powtarza się pięciokrotnie).

Za szóstym razem Pietruszka mówi zdecydowanym, pewnym głosem:
– A telaz wezmę sobie pielnicka bez pytania. Mamo, mogę wziąć bez pytania?..

Kurtyna.

Mruczanka Poświąteczna

Święta, święta i… wiadomo. Najpierw się człowiek nabiega, potem nasprząta, a potem tak naje, że już nic dalej mu się nie chce…

Puchatki wigilię spędzały w Chatce, rzecz prosta. W tym roku jednakowoż nie całkiem same, bo zaproszona została Ciocia. Ciocia Puchatka.

Ciocia zwykle spędza ten wieczór szczególny ze Starszą Córką i jej rodziną (Młodsza Córka mieszka u Wuja Sama), ale w tym roku cała rodzina Starszej Córki wybyła była na święta do… Egiptu. I zamiast choinki mieli piramidę. Co kto lubi.

Wigilia z Ciocią była całkiem sympatyczna – a najśmieszniej było, jak Ciocia wyciagnęła z torby Skarb Wielki, czyli zdjęcia Puchatka i Puchatkowej Mamy z czasów prehistorycznych.

M. śmiała się do rozpuku, a Potwory rozdziawiały paszcze nie mogąc uwierzyć, że ten śmieszny trzylatek na czarno-białym zdjęciu, z loczkami jak aniołek, w spodenkach na szelkach – to ich osobisty Tata.

– A gdzie JA wtedy byłem? – zapytał oczywiście Pietruszka, głosem podejrzliwym, wietrząc jakiś podstęp. Tłumaczenia, że go jeszcze WCALE nie było na niewiele sie zdały – to chyba przekracza możliwości rozumienia Prawie-Pięciolatka…

W Pierwszy Dzień Świąt – błogie lenistwo, Puchatki udały się tylko do kościoła, a i to samochodem.

W Drugi Dzień – po południu, zgodnie z Nową Tradycją, udały się Puchatki do znajomych na Autentyczne Kolędowanie. Była gitara, organki i mnóstwo śpiewania, a Potwory – w towarzystwie innej dzieciarni zresztą – skakały i tańczyły.

A dziś (czyli w środę) rano Puchatki miały Efektowną Pobudkę, bo w świątecznym ferworze Puchatek oczywiście zapomniał był, że dziś jest tak zwana Śmieciowa Środa.

Śmieciowa Środa przypada co dwa tygodnie – około ósmej rano zjawiają się panowie śmieciarze z Wielką Pomarańczową Śmieciarką (obiektem westchnień i zachwytów Pietruszki). Toteż należy – najlepiej we wtorek wieczorem – wystawić za furtkę kubły ze śmieciami.

A jak się zapomni, to panowie śmieciarze bezlitośnie dzwonią do furtki i wtedy trzeba naprawdę-bardzo-szybko-się-ubrać-i-pędem-zbiec-na-dół-i-wystawić-kubły-bo-panowie-się-spieszą. A jeśli się akurat jeszcze leży w łóżku, to jest to operacja ze wszech miar zabawna.

Nie ma to, jak Efektowna Pobudka po świetach. Od razu człowiek się budzi, wskakuje na najwyższe obroty i może się brać do pracy.

Co niniejszym Puchatek idzie czynić.

Howgh.

Boże Narodzenie

Dziś tylko wiersz. Po angielsku.

John Mason Neale był angielskim poetą – stosunkowo mało znanym poza Wielką Brytanią. Napisał ten wiersz na podstawie staroangielskiej legendy o królu Wenceslasie, który „on the feast of Stephen”, czyli drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia (w dniu św. Szczepana) pomógł biedakowi (swojemu poddanemu) zbierać drewno na opał. Zresztą przeczytajcie.

Później ktoś podłożył ten tekst pod znacznie starszą muzykę kolędy pochodzącej ponoć z XIII wieku. Jeśłi ktoś chce posłuchać muzyki w tle – jest TUTAJ.

A jeśli ktoś chce usłyszeć najbardziej chyba znane wykonanie – Loreeny McKennitt – może fragment ściągnąć (legalnie) STĄD.

Posłuchajcie:

Good King Wenceslas looked out on the Feast of Stephen,
When the snow lay round about, deep and crisp and even.
Brightly shone the moon that night, though the frost was cruel,
When a poor man came in sight, gathering winter fuel.

“Hither, page, and stand by me, if you know it, telling,
Yonder peasant, who is he? Where and what his dwelling?”
“Sire, he lives a good league hence, underneath the mountain,
Right against the forest fence, by Saint Agnes’ fountain.”

“Bring me food and bring me wine, bring me pine logs hither,
You and I will see him dine, when we bear them thither.”
Page and monarch, forth they went, forth they went together,
Through the cold wind’s wild lament and the bitter weather.

“Sire, the night is darker now, and the wind blows stronger,
Fails my heart, I know not how; I can go no longer.”
“Mark my footsteps, my good page, tread now in them boldly,
You shall find the winter’s rage freeze your blood less coldly.”

In his master’s steps he trod, where the snow lay dinted;
Heat was in the very sod which the saint had printed.
Therefore, Christian men, be sure, wealth or rank possessing,
You who now will bless the poor shall yourselves find blessing.

Mrrrrruczanka Zakrrrrręcona

Wybaczcie, ale naprawdę nie mam kiedy pisać. Jakieś krótkie notki wrzucam na Puchtka Politycznego, ale to tylko komentarze na bieżąco, bardziej emocjonalne niż przemyślane. A i to nieczęsto.

M. ma właśnie drugą sesję swojego kursu, czyli codziennie wybywa z domu koło czwartej po południu i wraca z Warszawy koło północy. A ja – co za tym idzie – do czwartej zasuwam, żeby nie narobić sobie za dużych zaległości z robotą (…bo na koncie ciagle minus, choć coraz mniejszy…), a od czwartej jestem Super-Tatą i zajmuję się Potworami. A jak potwory zasną to już nie mam siły…

Zajmowanie się Potworami ostatnio sprowadza się do pilnowania, żeby się nie pozabijały. Chodzi zarówno o to, żeby nie pozabijały się nawzajem (…), jak też o to, żeby nie pozabijały się osobiście (to drugie dotyczy zwłaszcza Piłeczki, której niezwykły talent do włażenia w najmniej sensowne miejsca, a następnie spadania z nich, zdecydowanie rozwija się z wiekiem).

A propos – z wiekiem… Piłeczka skończyła (wczoraj) trzy lata. A że zawsze jest do przodu (chodzić zaczęła, jak miała dziesięć miesięcy), to uczciła trzecie urodziny w ten sposób, że zaczęła mówić „R”. Ale żebyście słyszeli to „RRRR”! No i, rzecz prosta, teraz już jej się myli, gdzie „R”, a gdzie „L”, wiec wygłasza głębokie teksty w rodzaju „Moja rarka rubi mreko!”.

A Pietruszka, który w marcu skończy lat pięć (poważny wiek…), ciągle jeszcze jest na etapie „L”. Ciekawe.

***

Sprawy przedszkolne – w toku. Wygląda na to, że strażaków uda się przeskoczyć mniejszym kosztem, niż początkowo wyglądało (co nie znaczy, że małym). Aktualnie papiery są już w starostwie – jeśłi Taki Jeden Pan Urzędnik nie przyczepi się do niczego ważnego, to wygląda na to, że już w połowie stycznie przedszkole (tfu, tfu) ruszy.

***

I jeszcze na koniec – uroczy dialog Pietruszki z Pewną Ciocią.

Ciocia (półżartem): Pietruszko, może pomożesz mi zmywać naczynia?

Pietruszka (absolutnie poważnie): Nie, ja będę zmywał naczynia jak będę dolosły.

Ciocia (zaintrygowana): Dlaczego dopiero wtedy?

Pietruszka (tonem wyjaśniającym): Bo wtedy będę juz wiedział, jak się włącza zmywalkę…

Ano, prawdziwy mężczyzna XXI wieku! 😉

***

A Trzyletnia Piłeczka wygląda tak:

Ot, Tak…

wszystko co piękne jest przemija
wykwint i zbrodnie dawnych czasów
skrzętnie zebrane po muzeach
niedbale śpiące na katedrach
gotyk płynący z kolumn lasu

szlachetne miasta, ras przypływy
siwe paryże czy marsylie żółtawe
prędko trzeba żegnać

wszystko co piękne i szczęśliwe
wątłą przychylność zyska nieba
i może trwać tak krótką chwilę

trwałość
czym jest na świecie trwałość
tym czym brzęczenie kastanietów

i w wieczne nie oblecze ciało
nic na tej ziemi dłoń niczyja

i dla kilofów i poetów
wszystko co piękne jest
przemija

wszystko co piękne jest
przemija
wszystko co piękne jest
zostaje

choć nawet czas i ten przeminie
ludzie okrzyki drzewa burze
śmieszne materie nieulękłe
zwierzęta kwiaty na polanie
wszystko przemija co jest piękne
wszystko co piękne jest
zostaje

(Jerzy Zagórski)

Mruczanka Z Koszyczkiem

Piłeczka: – Mamusiu, ja ciem ten kosiciek.

M.: – Który koszyczek, córeczko?

Piłeczka (radośnie): Ten, z któlym iszłam* do kościółka na Bozie Nalodzenie i niosłam w nim jajecka i ciembaskę!

Kurtyna opada ze śmiechu.

___

*”Iszłam” – Czas przeszły, liczba pojedyncza, rodzaj żeński, pierwsza osoba od czasownika „iść”.