Włączone jakieś radio. Słyszę komentarz: „Trwa pogrzeb Wojciecha Kilara. Znany kompozytor muzyki filmowej został pochowany…”
Kilar był zatem „znanym kompozytorem muzyki filmowej”. Nieważne są jego koncerty, symfonie, preludia… W świadomości współczesnego człowieka zaistniał wyłącznie dlatego, że napisał muzykę do iluś tam filmów.
Nie chcę być źle zrozumiany: znam muzykę filmową Kilara i uważam, że jest genialna. Ale nazwanie go „znanym kompozytorem muzyki filmowej” dowodzi, że w dzisiejszych czasach ktoś, kto nie pojawia się w kontekście filmu, telewizji czy teledysku w świadomości powszechnej po prostu nie istnieje.
„Mozart, Mozart… A, wiem – to ten gość co pisał melodyjki do komórek!”