Mruczanka z Murphym

Można się śmiać z praw Murphy’ego, ale jak już się przestaniemy śmiać, to każdy powie, że kiedyś doświadczył ich działania.

Choroba – każda choroba, a szczególna choroba szczególnie – generuje dodatkowe koszty. Leki kosztują. Dodatkowe wydatki też są. Jeżdżenia więcej, do tego setki drobnych spraw także pośrednio wynikających z choroby, do tego zwyczajniej mniej czasu i sił na pracę…

Myślałem, że po klasycznym wakacyjnym (czy raczej – powakacyjnym) niewielkim dołku do końca listopada będzie już normalnie. Niestety, nasz samochód miał inne plany: w czasie jednego z powrotów z Warszawy coś mu zaczęło stukać w silniku. Warsztat, zaufany pan mechanik o którym wiemy, że nas w trąbę nie robi… I co? I koło dwumasowe. Taka część związana z pracą skrzyni biegów i sprzęgła. Zużyło się, zaczęło latać. Wymiana. Samo to koło do naszego opelka kosztuje ponad półtora, do tego robocizna i parę drobniejszych części… Ponad dwa tysiące poszły się okopać, cytując klasyków. Ot, tak. I jesteśmy na styk. Nie, nawet nie na minusie – ale znowu na styk. Nie znoszę tego.

A w dodatku w listopadzie jakoś mniej pracy przychodzi… Niby nic w tym niezwykłego, przy takim trybie pracy tak już jest – są miesiące tłustsze i chudsze, wiadomo. I nie byłby to żaden problem, gdyby nie to, że zwiększone wydatki chorobowe plus naprawa auta – i gdyby nie to, że przyszły miesiąc to (nie zgadniecie!) grudzień. A grudzień oznacza zwiększone wydatki – bo Mikołaj, bo święta, bo urodziny Piłki i tak dalej. A właśnie w grudniu będą pieniądze za listopad – czyli mniej niż zwykle. No i powiedzcie – czyż Murphy nie miał racji?…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s