Mruczanka Na Jazzowo

Poświąteczna recenzja numer 2.

Czy jak ktoś nazywa się Caroline Esmeralda van der Leeuw, to musi przyjmować pseudonim sceniczny? Moim zdaniem – nie musi. Zwłaszcza, jak nie śpiewa tandetnego popu (którego „grupa docelowa” słuchaczy nie jest w stanie zapamiętać artysty o imieniu dłuższym niż dwusylabowe…), tylko jazz.

Niestety pani van der Leeuw zdecydowała (a może zdecydował o tym jej agent, producent, impresario?…) że to za długie. Szkoda – muszę przyznać, że Caro Emerald nie brzmi już tak dobrze.

To znaczy – nie brzmi sam pseudonim. Bo nosząca go pani brzmi owszem, jak najlepiej.

Panie i Panowie, Puchatek ma zaszczyt polecić Państwu płytę „Deleted Scenes From The Cutting Room Floor.”

To jazz – ale jazz specyficzny. Na pierwszy rzut ucha ma się wrażenie, że żywcem przeniesiony z lat czterdziestych czy pięćdziesiątych. Z nocnych klubów pełnych papierosowego dymu, ze stylowych filmów z Bogartem… Cała zresztą stylistyka (nie tylko muzyczna – także okładka albumu, teledyski) nawiązuje właśnie do kina okresu powojennego.

Dowcip polega na tym, że jak się już wykona drugi rzut ucha, to człowiek głupieje. Muzyka, rytm, klimat – patrz wyżej, ale wykonanie i aranżacje są naprawdę bardzo współczesne. Są tu i tradycyjne jazzowe motywy, jest swing, jest i tango – a obok trąbek, saksofonów (GENIALNYCH zresztą…) są instrumenty elektroniczne, są skrecze (czy jak się tam fachowo nazywa zarzynanie płyt winylowych).

I to wszystko brzmi. Po prostu brzmi. Okazuje się, że można pożenić bardzo tradycyjną stylistykę muzyczną z bardzo współczesnymi środkami wyrazu – i jeszcze w dodatku znakomicie się przy tym bawić.

Bo pani van der Leeuw naprawdę lubi to co robi. To widać, słychać i czuć. Tak, widać też – bo Mikołaj się szarpnął i podrzucił pod choinkę wydanie dwupłytowe, z DVD z koncertu. Zabawne wrażenie – wokalistka śpiewa po angielsku, a potem rozmawia z publicznością i muzykami z zespołu (garnitury, krawaty, wszystko w stylu lat czterdziestych…) w ojczystym języku niderlandzkim.

Najbardziej chyba zaskakujące jest to, że płyta (skądinąd debiutancka) w paru krajach Europy pobiła liczne rekordy czasu utrzymywania się na szczytach list przebojów. W Holandii na przykład na liście Album Top 100 utrzymywała się podobno przez 27 tygodni. Dotychczasowy rekord (26 tygodni) pochodził z 1982 r. (!) i należał do albumu Thriller Michaela Jacksona. Czyżby wracała moda na dobrą muzykę?… Bo jednak (z całym szacunkiem dla „króla popu”) na poziomie czysto muzycznym to co reprezentuje pani Caroline Esmeralda van der Leeuw to naprawdę wyższa półka. Dużo wyższa, moim skromnym zdaniem.

Panie i Panowie – odjazd. Pełny, kompletny odjazd.

Piosenka „A Nigh Like This” grywana była w najróżniejszych stacjach radiowych (od Trójki po Zetkę i z powrotem) – na pewno ją słyszeliście. Ja zatem proponuję posłuchać dwóch innych kawałków – równie odjazdowych.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s