Niestety, Puchatek odczuwa wszlekie klasyczne symptomy zbliżającej się wiosny. A najbardziej charakterystycznym (i, trzeba przyznać, najtrudniejszym do opanowania…) jest ABSOLUTNY, CHRONICZNY SPADEK CHĘCI DO PRACY.
Długi spacer? Chętnie. Rower? Jak najbardziej. Wyjechać gdzieś? Czemu nie. A skoro sumienie nie pozwala na żadną z powyższych aktywności, to można przynajmniej wstać od biurka i zrobić sobie …nasty kubek herbaty czy filiżankę kawy. Zawszeć to kilka minut nicnierobienia.
A robota – wbrew starym przysłowiom – ma jednak coś z zająca: jak się jej raz pozwoli uciec, to potem strasznie trudno ją dogonić. I robią się zaległości. Ech. 😦