M. bierze udział w koferencji – szkoleniu na temat jakichśtam aspektów pedagogiki montesoriańskiej. Czwartek po południu, piątek po południu, cała sobota, trzy czwarte niedzieli.
Na noc wraca do domu, ale i tak Puchatka czekają sporty ekstremalne z Potworami.
Czwartek wieczorem – usypianie. Piętek wieczorem – takoż. Sobota – na usypianie M. już wróci, ale przedtem cały dzień. Niedziela – do popołudnia.
Nie, nie myślcie sobie, że z Puchatka taki facet, co to wokół dzieci się zakrzątnąć nie umie. Umie, umie. Nawet jest w tym dobry, a co.
Problem polega tylko na tym, że:
– Pietruszka jest przeziębiony, ergo – marudny.
– Piłeczka nie jest jeszcze tak do końca odstawiona od cyca, więc niewątpliwie będzie wycie. Nie mówiąc już o tym, że pierwszy raz zostanie bez Mamy na dłużej, niż dwie czy trzy godziny. Ale cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz 😉
Hej, będzie ostra jazda 🙂 Trzymajcie za Puchatka kciuki. I za Potwory też, żeby się nie zawyły na amen.
🙂