Przeżyłem 🙂
Nadspodziewanie dobrze. Zero ryku, czysta przyjemność. Oba Potwory spały już za kwadrans dziewiąta. Piłeczka zasnęła bez wycia (bo że bez cyca, to chyba nie muszę wyjaśniać 🙂 z główką na tatusiowym brzuchu (dosyć ostatnio wydatnym, niestety…).
M. weszła o wpół do dziesiątej i ją zatkało. Z wrażenia 🙂
Czyli – jeden zero dla mnie. Druga runda jutro.
Puchatek Do Przerwy 1:0