Pani minister Środa – ta od „równego statusu kobiet i mężczyzn” – zaatakowała telewizję, że puszcza seksistowskie reklamy. Że kobiety ukazywane są w reklamach (niektórych) jak idiotki, że umacnia się stereotypy, że… i tak dalej.
Nie da się ukryć, że trochę racji w tym jest. Jest kilka reklam, które rzeczywiście są po prostu niesmaczne. Ale…
No właśnie, ale. Czy to naprawdę jest najgorszy sposób, w jaki utrwala się stereotypy i poniża kobiety? Czy naprawdę pani minister nie ma poważniejszych zmartwień? Nie? To Puchatek ośmieli się pani minister podpowiedzieć:
Szanowna Pani Minister! W każdym kiosku Ruchu bez trudu można dostać pisemka (a ostatnio także dołączone do nich płyty DVD i VCD), przy których nawet najbardziej seksistowskie reklamy to pestka. Pisemka i płyty, które traktują kobietę nawet nie stereotypowo – ale po prostu jak towar. Jak przedmioty. Jak mięcho, mówiąc brutalnie.
W każdym kiosku, pani minister, można kupić filmy, w których kobiety są poniżane, gwałcone, traktowane jako dodatek do narządów płciowych. To się popularnie nazywa pornografia. I to jest OK? To nie jest poniżanie kobiet, to nie podpada pod Pani ustawowe obowiązki? Przeszkadza Pani kiepska reklama, w której główną rolę gra kołyszący się biust modelki, a nie przeszkadza Pani ogólnie dostępny „tartak”, filmy składające się wyłącznie ze rżnięcia (pardon), z których panowie starsi i (głównie, niestety) młodsi uczą się stosunku (nomen omen) do kobiet i ich traktowania?
O prostytucji (jak wykazują badania – w 75 proc. przypadków nie do końca dobrowolnej) już nawet nie wspomnę.
A, rozumiem, bo jak ktoś chce być politycznie poprawny, to nie można źle o pornografii mówić… Bo się wyjdzie na „staroświeckiego” i „zacofanego”, i „nietolerancyjnego”… Więc prościej podejmować działania pozorne, udawać że się coś robi i zajmować pierdołami…
Pani Minister – to jest żenujące.
Puchatek Wkurzony.