Środa dziś – a nastrój jak w piątek, tylko jeszcze sympatyczniej, bo weekend dłuższy. Cztery dni bez firmy B. Wczoraj próbowali mnie wrobić w wyjazd na konferencję do Rzeszowa. W piątek w czasie długiego weekendu. Wolne żarty – to by oznaczało dwa dni wyjęte z życiorysu (dwa, bo przecież z Warszawy do Rzeszowa nie dojedzie się w dwie godzinki, jak do Łodzi). O, nie. Potwory czekają, tatę widują ostatnio pół godziny rano i trzy kwadranse wieczorem. Bez przesady – są ważniejsze rzeczy, niż konferencje.
Wyszedłem dziś rano z domu i… aż trudno opisać. Zimno, ale już tak zimno – zimowo. Mroźno niemal (choć powyżej zera). Ostre słońce, ostre powietrze. Aż się chciało żyć! Nawet przez całą drogę do stacji udało się nie myśleć o pracy…
Szelma już w całej zimowej krasie. Futro puchate, wygląda, jakby w ciągu ostatniego miesiąca urosła i przytyła. I jakby miała łeb półtora raza większy, niż w lecie. Cieszy się, wyraźnie się cieszy na nadchodzącą zimę. Już chciałem jej powiedzieć, że podobno ma być lekka i łagodna, ale się rozmyśliłem. Co jej będę humor psuł 😉
Pietruszka rozmawiał przez telefon z dziadkiem, czyli moim Szanownym Teściem. Dziadek dzwoni z Ameryki, stęskniony za wnukami. Pietruszko, chcesz porozmawiać z dziadkiem?
„Tak!” zdecydował Pietruszka (to zmiana, ewolucja, do niedawna zamiast „tak” mówił „aha”). No więc słuchawka w małej łapce, mina przejęta, wzrok skupiony. „Halo, Pietruszko” – mówi dziadek (słuchawka na full, więc wszystko słyszymy). Głos się dziadkowi aż śmieje. „Halo…” – odpowiada Pietruszka niepewnie. „Co robisz” – pyta dziadek. Pietruszka jest zdziwony. „Stoję!” odpowiada, wyraźnie nie rozumiejąc, dlaczego dziadek pyta o coś, co przecież widać gołym okiem 😉
************************
Ostatnio zasłyszane:
Przychodzi Eskimos do baru i mówi do kelnera:
– Poproszę whisky.
Kelner: – Z lodem?
Eskimos: – A chcesz oberwać?
:)))