Zawód wysokiego ryzyka…

Jak się tłumaczy książkę, to się nieustannie, bez przerwy czegoś szuka w Internecie. Tłumacz nie jest specjalistą od wszystkiego, co i rusz musi coś sprawdzać. Autor pisze o jakimś wydarzeniu – ale czy na pewno nie pomylił daty? Podaje nazwisko człowieka, który pierwszy zrobił coś-tam – ale czy rzeczywiście tak było? Jakieś fachowe nazwy, jakieś geograficzne nieścisłości, jakeś daty, lokalizacje, naukowe określenia…

To, czego się konkretnie szuka, zależy oczywiście głownie od treści książki. Inne są wyszukiwania przy tłumaczeniu podręcznika do ekonomii, inne przy wspomnieniach byłego lidera sekty, jeszcze inne – kiedy tłumaczy się książkę o Rewolucji Kulturalnej w Chinach. Kiedyś nawet zastanawiałem się, co pomyślałby o mnie ktoś, kto sprawdziłby historię wyszukiwania w moim komputerze z ostatniego miesiąca czy dwóch – bo często są to rzeczy zupełnie niestandardowe.

Skąd te rozważania? Od półtora miesiąca tłumaczę książkę (popularnonaukową) o kryminalistyce. Podstawowe metody badania zbrodni, odciski palców, DNA, medycyna sądowa, entomologia sądowa, profilowanie psychologiczne… A wszystko ilustrowane opowieściami o prawdziwych morderstwach i śledztwach. Ciekawe rzeczy, choć – nie da się ukryć – chwilami dość mroczne.

I właśnie sobie pomyślałem, że jakbym teraz – z dowolnego powodu – miał jakieś kłopoty z prawem i jakiś policjant czy prokurator sprawdziłby moją historię wyszukiwania z ostatniego półtora miesiąca… To miałbym dość dokładnie przegwizdane, bo gość zapewne uznałby, że jestem psychopatycznym, seryjnym mordercą, którego można powiązać z kilkunastoma niewyjaśnionymi sprawami.

Zna ktoś jakiś thriller, w którym mordercą (najlepiej seryjnym i psychopatycznym) okazuje się tłumacz literatury?

5 myśli na temat “Zawód wysokiego ryzyka…

  1. Ciekawe czy ktos na taki pomysł wpadl.

    W kontekście tych poszukiwań, to czasem wspominam jak stawałam w bibliotece uniwersyteckiej w sali katalogu rzeczowego i zastanawiałam się, w której szufladce (tzn. pod jakim hasłem) moze kryć sie książka, w której mogę byc może znaleźć odpowiedź na moje pytanie.

    Jeszcze powinieneś dodać kompulsywne wręcz sprawdzanie płci osób przywołanych gdzieś z inicjałem imienia jedynie. A nawet grzebanie dalej, bo przecież np. Leslie to może być imię męskie lub żeńskie. (W jakiejś polskiej książce znalazłam wzmianke o książkach „E. Nesbita” – a chodzilo o Edith Nesbit).

    Polubienie

  2. Istnieją co najmniej 2 przypadki autorów i autorek kryminałów którzy swoje powieści oparli na realnych popełnionych przez siebie zbrodniach. Najgłośniejszy zresztą w PL i nawet film z Jimem Carreyem był.

    Polubienie

    1. Motyw autora (nie tylko kryminałów), który popełnia zbrodnię na podstawie swojej twórczości – albo popełnia, a potem ją opisuje – jest dość znany, książek jest kilka, parę filmów też powstało. Ale takiego z tłumaczem jeszcze nie znalazłem (…i nie, nie zamierzam być pierwszy 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz