Zdarza się Wam wspomagać ludzi, którzy za pomocą internetowych zbiórek gromadzą pieniądze na leczenie swoich dzieci, na jakieś wyjątkowo trudne operacje, których w Polsce nikt nie robi, albo leki, które u nas nie są refundowane, a kosztują tysiące czy setki tysięcy złotych? Mnie się zdarza. Nie jestem bogaty, ale wychodzę z założenia, że jeśli ktoś musi zebrać milion złotych na leczenie, które ma szanse uratować życie jego dziecka, to jeśli wpłacę mu na ten cel dziesięć złotych – to będzie już musiał zebrać o dziesięć złotych mniej, prawda?
Oczywiście nie wpłacam każdemu, kto się pojawi w polu widzenia – ale jeśli ktoś zbiera za pośrednictwem fundacji, które zajmują się takimi sprawami, to mam pewność, że nie jest to oszustwo czy naciągactwo, bo każda taka zbiórka jest szczegółowo weryfikowana.
Jeśli zatem zdarza Wam się w taki sposób pomagać, to pewnie zainteresuje Was fakt, że nasi wspaniali rządzący właśnie uchwalili, iż tego typu zbiórki będą OPODATKOWANE. Polecam artykuł (tu akurat Wirtualne Media, bo oni chyba piszą o tym jako pierwsi – zaraz pewnie będzie i na innych portalach).
Wybaczcie, wiem, że rzadko używam takich słów, ale w tym przypadku innych nie znajduję: to jest wyjątkowe skurwysyństwo.
Żyjemy w państwie, które stać na wille dla kolesi ministra, na milionowe premie dla rządzących, na rozdęcie do gigantycznych rozmiarów wszystkich rządowych instytucji, na 2,7 miliarda złotych ROCZNIE na „ministerstwo propagandy”, dla niepoznaki nazywane mediami publicznymi… Niestety, tego samego państwa nie stać na leczenie śmiertelnie chorych dzieci: nie jest w stanie zapewnić wielu ratujących życie operacji, nie refunduje wielu leków, które są refundowane w sporej części cywilizowanego świata.
A kiedy zdesperowani rodzice żebrzą o drobne datki od obcych ludzi, żeby zebrać fundusze na te leki czy zabiegi, bez których ich dziecko UMRZE – albo będzie do końca życia inwalidą – to samo państwo wyciąga łapę i żąda haraczu od tych wyżebranych pieniędzy. Bo może.
Można mieć różne poglądy polityczne, można popierać takie albo inne rozwiązania, ale to jest po prostu obrzydliwe.