…Bo samotność ma różne formy, różne wymiary.
Czasami jest rozpaczliwą pustką, wielką czarną dziurą, która wsysa wszystko, co znajdzie się w polu jej ciążenia – i nic, co wpadnie za jej horyzont zdarzeń, nie jest w stanie przebić się na zewnątrz.
Kiedy indziej sprowadza się do konkretów – tęsknoty za kimś, kogo nie ma i już nie będzie. Za rozmową, dotykiem dłoni, spojrzeniem, uśmiechem.
A czasami jest po prostu taką męczącą potrzebą, żeby od czasu do czasu dla odmiany wypić kawę w czyimś towarzystwie i po prostu pogadać. Z kimś, kto ma więcej niż trzynaście lat.