– Wiesz, tatusiu, pani od muzyki dzisiaj strasznie nakrzyczała na Stasia – rzucił Pucek w drodze powrotnej ze szkoły.
Przyznam, że się zdziwiłem – „pani od muzyki” to nasza serdeczna znajoma, świetna nauczycielka, konkretna i (czasami) dość stanowcza, ale żeby krzyczeć na sześcioletnich pierwszaków? Ba – żeby strasznie krzyczeć? To do niej zupełnie niepodobne…
– A co ten Staś nabroił – zapytałem zaciekawiony.
– Był niegrzeczny – odparło dziecię lakonicznie.
– No, ale tak konkretnie, to co robił? Gadał, krzyczał, biegał po klasie, bił kogoś?…
– Nie, on tylko jadł klej.
Nosz, kurczę, sam bym nakrzyczał…