Trzecia chemia za nami. M. blada, zmęczona – ale nic ponad to, co po poprzednich.
Tyle, że wreszcie – chyba po raz pierwszy od początku tej całej historii – otrzymaliśmy jednoznacznie pozytywną wiadomość.
Nasza Pani Doktor po zbadaniu M. przed chemią powiedziała, że jej zdaniem guz wyraźnie reaguje na leczenie. Zmienia konsystencję, robi się miększy. – Jestem zadowolona z tego, jak to działa – powiedziała. A w jej ustach to naprawdę dużo.
Teraz, za trzy tygodnie – przed kolejną chemią – będzie badanie USG, które ma potwierdzić że to prawda. A jeśli tak, jeśli to bydlę rzeczywiście reaguje i poddaje się leczeniu, to będzie już bardzo, bardzo dobra wiadomość.
Wtedy jeszcze kolejne trzy chemie (wroga trzeba złomotać tak, żeby nie śmiał się potem podnieść…) i operacja.
A wtedy powiemy panu guzowi TAK. Albo może TAK, jeśli kto nie lubi brzydkich słów.
Pardon, taki mam dziś nastrój. Bojowy.