Nie da się ukryć, dopadło nas globalne ocieplenie. A może raczej dopadła nas skuteczność walki z globalnym ociepleniem?
Mrrrróz rzędu -25 nie jest niby niczym niezwykłym (zwłaszcza, jak się mieszka w ogrzewanych pomieszczeniach…) – ale są takie formy bytu, dla których okazuje się to za dużo (czy raczej – za mało, żeby być ścisłym).
Do tych form bytu należą – jak się okazało – niektóre rurki doprowadzające wodę w Chatce Puchatków. Rurki zatem odmówiły współpracy i ogłosiły strajk. Okupacyjny. A może to woda ogłosiła strajk okupacyjny w rzeczonych rurkach? Kto wie…
Mówiąc krótko, wprost i konkretnie: zamarzło w cholerę. Na szczęście za wodomierzem, a nie przed. Bo jak trzeba coś robić za wodomierzem, to przyjeżdża znajomy pan hydraulik i odmraża (i wymienia jedno kolanko, które najwyraźniej pękło). I bierze za to jak zwykle 50 czy 100 zł.
A jakby było przed wodomierzem – ooo, to już by musiał pan z wodociągów przyjeżdżać. A to by oznaczało mniej więcej trzy razy tyle do zapłaty i trzy razy dłużej – bo jak znam życie wcześniej niż jutro „się nie da”…
Kurczę, myślałem że mamy już wszystkie newralgiczne miejsca zabezpieczone. Okazuje się, że nie wszystkie.
***
Z soboty na niedzielę nocował u nas Teść. Przyjechał w sobotę na obiad, ale jak popatrzył na termometr za oknem, to zapytał, czy może przenocować. Jasne, że może.
Wieczorem potwory się myją i szykują do spania, dziadek też się szykuje – na dole, na rozkładanej kanapie. Piłeczka chodzi i widać, że jej się w głowie trybiki obracają w tempie mocno przyspieszonym. W końcu mówi:
– Ja bym dziś chętnie spała z dziadkiem. Tylko jakby go tu DYPLOMATYCZNIE podejść…
…