Puchatki po tygodniu na Dolnym Śląsku zlądowały nad morzem (dzięki wydatnej pomcy Sia.si zresztą). Coś napiszę, ale już nie dziś. Bo dziś w celu ominięcia korków wstaliśmy o wpół do czwartej i przejechaliśmy 420 kilometrów z licznymi postojami terrorystycznie wymuszonymi przez Pyszczaka. Więc może jutro.
Ale plaża jest…Mmmm…. 🙂