Naszło Puchatka któregoś wieczoru na opowiadanie Potworom starych kawałów. O Mrówce, co mówiła słoniowi żeby się za nią schował… O żabie, co miała powiedzieć „konfitury”, a powiedziała „MARMELADA”… O zajączku, co to… I tak dalej. Ot, głupstewka, akurat na poziomie Potworów. No i w pewnym momencie, zachęcony skręcaniem-się-ze-śmiechu, rzucił Puchatek „dowcip” z gatunku bardziej abstrakcyjnych (czyli, mówiąc wprost, głupi jak pasztet): Siedzą dwa gołębie na drzewie, i jeden grucha, a drugi jabco”. Ha, ha, ha, ha, ha.
Dwa dni później Puchatek siedzi przy robocie, M. czyta gazetę, a Potwory – całe w chichach – przypominają sobie wybitne tatusiowe dowcipy.
– A pamiętasz ten o dwóch gołębiach – rży Pietruszka i (oczywiście) powtarza tekst po raz nasty.
Piłeczka najpierw się śmieje, a potem myśli, myśli aż jej zaczyna z czupryny parować. – A właściwie co to znaczy „jabco”? – pyta brata.
– Nie wiem – odpowiada Pietruszka nie przestając się śmiać. – Ale to chyba coś po GÓRALSKU.
Niewątpliwie.