Miało być o wakacjach (w tym także o zgrzytach) – i będzie, ale potem.
Bo na razie słów kilka o filmie, który Puchatek był w kinie obejrzał. Tak, tak – chodzi o „Z Archiwum X – Chcę wierzyć”.
O głębokiej miłości do serialu „Z Archiwum X” pisał już Puchatek TUTAJ. A teraz poszedł był sobie do kina na wyżej wymieniony film. No i – czuje się w obowiązku swoje trzy grosze dodać.
***
Większość recenzji – fatalna. Że nie to, że nie ten klimat, że nie ci sami Mulder i Scully, że brak tego, że za dużo tamtego. A ja się ośmielę z tego zgodnego chóru wyłamać. Mnie się film podobał.
Z czego to wynika? Po części zapewne z tego, że – jak pisałem wcześniej – na cały serial patrzyłem chyba nieco inaczej niż większość fanów. Że wszystkie „paranormalne” historie i teorie spiskowe były dla mnie nie treścią, ale nośnikiem znacznie głębszych treści. Bo przecież „X Files” to w gruncie rzeczy serial o mitologii, o spotkaniu z nieznanym drzemiącym nie w kosmosie, ale w nas samych. O archetypach. O zbiorowej podświadomości. I tak dalej…
Ale jest też inny powód, dla którego patrzę na ten film inaczej, niż większość recenzentów. Otóż na kilka dni przed wyprawą do kina skończyłem właśnie oglądać CAŁY serial na DVD. Między innymi Sezon Dziewiąty (a niech mnie puryści językowi poprawiają – zgodnie z logiką amerykańskich seriali to właśnie „sezon”, a nie „seria”).
Sezon Dziewiąty, którego – jak dotąd – żadna polska stacja telewizyjna nie wyemitowała. Dlaczego? Zważywszy że serial do końca miał dosyć wysoką oglądalność, jest to zagadka godna Archiwum X…
***
Recenzenci wieszający psy na filmie mają oczywiście w paru sprawach rację… Ale nie da się ukryć, że ich podstawowym zarzutem jest – jak napisałem na początku – „brak klimatu” i zupełnie „inne” postaci głównych bohaterów.
A ja – tuż po zakończeniu oglądania serialu – uważam, że inaczej być nie mogło. Fani serialu czekali albo na kontynuację „głównego wątku”, albo na rozbudowany do rozmiarów filmu kinowego odcinek typu „stand-alone”. Tak czy inaczej czekali po prostu na kolejny odcinek „Z Archiwum X”.
A przecież to niemożliwe…
Od wydarzeń opisanych w Sezonie Dziewiątym – od przejmującego zakończenia w podwójnym docinku „The Truth” – minęło (mówię o czasie ekranowym) sześć lat. Mulder i Scully to już zupełnie inni ludzie. Wszystko to, co przeżyli i przez co przeszli (zwłaszcza w ostatnich odcinkach serialu), wszystko to, co już wiedzą sprawia, że to już po prostu NIE SĄ ci sami bohaterowie, których oglądaliśmy wcześniej. Gdyby Carter udawał, że tamto się po prostu nie wydarzyło, gdyby zaserwował nam kolejny odcinek typu „Monster Of The Week” („Stój! Jestem agentem federalnym!” 😉 – byłoby to sztuczne i nieprawdziwe.
Zamiast tego mamy (w gruncie rzeczy) historię o dwojgu bardzo samotnych ludzi, którzy – każde na swój sposób, każde w swojej sytuacji – bardzo „chcą wierzyć”. Cała historia stamowiąca główny wątek filmu – makabryczne zbrodnie, „widzący” były ksiądz etc. – to tylko tło. Z perspektywy zakończenia serialu ten film jest właśnie o tym, jak bardzo zmienili się główni bohaterowie.
Ciekaw jestem, czy Chris Carter rzeczywiście zdoła nakręcić jeszcze jeden film… Z premierą 22 grudnia 2012 roku. 🙂 To by było coś.