Mruczanka z Dużą Dawką Słodyczy ;-)

Takie zdjęcie (wybaczcie, mało mam czasu żeby szukać lepszego…):

„Nie wiem, czy reprezentuję sobą najsłodszy widok na świecie, ale na pewno mieszczę się w pierwszej dziesiątce” (…to cytat, ale kompletnie nie pamiętam źródła…).

A przy okazji, wspominamy ostatnio z M. inny cytat, z któregoś z odcinków „Bill Cosby Show”:

„Jak dzieci są małe, to są takie słodkie, że chciałoby się je zjeść. A jak trochę podrosną, człowiek zaczyna żałować, że tego nie zrobił…” 😉

No cóż, nasz najmłodszy syn niewątpliwie jest jeszcze na tym pierwszym etapie. Czego, niestety, nie da się już powiedzieć o Potworach Starszych 🙂

***

Do końca sierpnia – książka o Chinach (miejmy nadzieję, że zdążymy. My – pluralis majestatis).

A potem miały być dwie duże ksiażki z R-D, z terminem „byle do końca roku”. Ale dziś – w odtsępie dziesięciominutowym, niezależnie od siebie) zadzwoniły dwie redaktorki z R-D. Najpierw dowiedziałem się, że jedna z tych dużych książek „się przesuwa”, i wystarczy jak zrobię ją do końca marca. Ale za to maja dla mnie jeszcze jedną, którą mogę „upchnąć” w czasie, w którym robiłbym tamtą. A potem dowiedziałem się, że jest jeszcze jedna rzecz do wzięcia. I – dzięki temu „przesunięciu” wszystko się zmieści. 🙂

„No, to mam co robić do końca kwietnia” – oznajmiłem radośnie drugiej (w kolejności dzwonienia…) pani redaktor. Na co wyżej wymieniona powiedziała szybko: „Ale ja potem mam dla Ciebie kolejną rzecz. Sporą. Możesz mnie umieścić w kalendarzu?”

Dawniej mówili „…robota nie zając, nie ucieknie”. W moim przypadku sytuacja jest jeszcze gorsza: robota nie ucieka, robota mnie GONI. Drapieżnik, znaczy, nie zając. 😉

***

To miłe, w gruncie rzeczy. I to nie tylko dlatego, że nie muszę się martwić o stan Puchatkowych Finansów. Także dlatego, że – jakby to nieskromnie nie brzmiało – zdaję sobie sprawę, z czego wynika ta goniąca mnie robota i kolejne propozycje, które trzeba „upychać”.

A wynika z tego, że robię to dobrze. I że różni redaktorzy, mając wybór (a mają wybór, o czym dobrze wiem…) wolą dać tłumaczenie mnie niż komu innemu. Bo wiedzą, że będzie dobrze zrobione, że fakty będę sprawdzone, cytaty opatrzone nazwiskiem polskich tłumaczy, że język i styl będą w porządku, że literówek i błędów będzie niewiele. „Wiesz, ja wolę dać to tobie, bo potem mam zdecydowanie mniej roboty przy redakcji” – usłyszałem kiedyś od jednego redaktora.

Tak, to miłe poczucie. 🙂

„Obywatele, chwalcie się sami – nikt za was tego lepiej nie zrobi” (Tuwim, podobno).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s