Środek nocy. Pietruszka dwano już śpi w łóżku Puchatków (ostatnio tak ma, że około północy przydreptuje i śpi „na trzeciego”).
W drzwiach sypialni staje Piłeczka (która z kolei zwykle spokojnie przesypia noc we własnych pieleszach). Puchatek się budzi (jak zwykle pierwszy) i czujnie otwiera oczy. – Co się stało, Piłeczko? – pyta.
– Chcę do maaaaamy!… – Odpowiada Piłeczka płaczliwie. Puchatek wzdycha ciężko. Wie, że jeśli Piłeczka położy się „na czwartego”, to dla niego zabraknie już miejsca… Taki los ojca… A próby negocjacji z Piłeczką w środku nocy są z góry skazane na niepowodzenie…
– Chcę do mamy! – powtarza Piłeczka.
– Do mamy i do mamy – nerzeka Puchatek. – A tata to pies?
Piłeczka pakuje się do łóżka Puchatków, naciąga na siebie kołdrę… Po czym nagle wysuwa spod niej głowę i pyta czujnie:
– A jakiego koloru?
– Co „jekiego koloru”? – pyta Puchatek wiedząc, że jego córka potrafi gadać prawie przez sen.
– No, ten pies! – pyta zniecierpliwione dziecko.
🙂
W tym sęk! 😉