Kuzynka w towarzystwie swojej mamy, a Puchatkowej Ciotki wpadła wczoraj do Chatki Puchatków. A że kuzynka jest KOMPLETNA WARIATKA, a w dodatku z Puchatkiem rozumie się w pół słowa, to impreza była po prostu full wypas 😀
A najwięcej radochy miały potwory. Kuzynka ma lat…. no, kilka więcej niż Puchatek, ale nie ma męża (kiedyś miała, ale to długa historia…) i nie ma dzieci. I zawsze powtarza, że dzieci nie lubi 😉
A wczoraj balowała z potworami w parterze, tarzając się po parkietach i wciągając do zabawy kompletnie zdezorientowaną Szelmę.
A na koniec rzuciła:
– No, to teraz wasza kolej, żeby wpaść do mnie. Może być w przyszłą środę?
…Jasne. Przecież to tylko jakieś dwadzieścia tysięcy kilometrów i raptem jeden ocean po drodze 😉
***
A tu jesień, Kocia Twarz.
Dzwoni Puchatek do jednego znajomego – odbiera syn. „Taty nie ma, pojechał w góry”.
Dzwoni Puchatek do drugiego znajomego – odbiera matka. „A nie ma go, nie ma, będzie w przyszłą środę. Jest gdzieś w Beskidach”.
Dzwoni do trzeciego – nikt nie odbiera. Więc dzwoni na komórkę, a znajomy oznajmia mu przez telefon: „No, właśnie stoję sobie na Budzowym Wierchu w Murzasichlu i patrzę na Tatry!”.
Dzwoni Puchatek do Osobistego Ojca i słyszy, że Osobisty Ojciec wybiera się w październiku na urlop (fakt, że pierwszy od dwóch lat). Do Izarela.
No żesz Kocia Twarz, a dlaczego Puchatek nie może? Nie żeby zaraz do Izraela czy na inny Koniec Świata, ale choćby w Bieszczady…
No, wszyscy to wszyscy – babcia też!
😦