Jak zwykle o tej porze roku Puchatek jest pełen uznania dla niedźwiedzi (z wyjątkiem polarnych), które kompromisów nie uznają i po prostu idą spać.
Puchatek też by najchętniej poszedł w ich ślady, czyli uderzył w kimono gdzieś tak do początków marca. Z krótką pobudką na Boże Narodzenie rzecz prosta.
Ech.
***
Rodzina M. – ta, co to mieszka Na Drugim Końcu Polski – miała do niedawna małego pieska, stuprocentowego kundelka, o jakże oryginalnym imieniu Misiek. Misiek był juz stareńki i jakiś czas temu przeniósł się do Krainy Wiecznych Serdelków, a jego kocyk świecił pustkami.
Wczoraj M. dzwoniła do rodziny i dowiedziała się (między innymi), że na ulicy Słonecznej pojawił sie następca Miśka. A w zasadzie – nawet dwóch następców.
Rodzina dostałą skądsiś dwa małe pieski, kundelki rzecz prosta – i teraz wszyscy są zadowolenia, bawią się z nimi, zachwycają się nimi. Wszystko w normie.
– A jak się będą wabiły? – zapytała M. swoją ciocię
– No, jeden nazywa się Chuck, a drugi – Norris. – odparła ciocia, śmiejąc się w słuchwakę. – Bo takie są bojowe! – dodała.
Padłem, leżęi szybko nie wstanę.
Puchatek (z podłogi).