I jeszcze z dzisiejszych głębokich wypowiedzi Piłeczki (lat 1,5 – przypominam).
Jedziemy na rowerach. Pietruszka za mną, na dużym foteliku. Piłeczka przed mamą, na kierownicy, na małym.
Stoimy na przejściu dla pieszych (czy raczej – przed przejściem). Ulica mało ruchliwa, ale akurat – jak na złość – sznurek samochodów. Wreszcie przejeżdżają. Ruszamy powoli, już jesteśmy jedną nogą (a raczej – jednym kołem…) na pasach – ale wyłania się jeszcze jeden. Czerwony zresztą. Cofamy się (no, bądź co bądź on jest większy, cięższy i szybszy, więc po co ryzykować…). I wtedy córka moja wyciąga małą łapkę, wykonuje klasyczny gest „grożenia palcem” (wskazującym, żeby nie było…) i wygłasza tonem nieznoszącym sprzeciwu następującą frazę:
„Ty, ty ty! Auto ne! Mama brum brum!!!”
…w tłumaczeniu na polski (w połączeniu z tonem i całą sferą pozawerbalną) brzmiałoby to chyba:
„Chamie jeden, my mamy pierwszeństwo!”
😉
P.