Ja protestuję. Stanowczo. To jest nie w porządku. To tak być nie może całkiem.
Na dworze trzydzieści stopni. Nie wiem dokładnie, ile to jest, ale mój pan się cieszy jak głupi. „Wreszcie ciepło” – mówi – „wreszcie przyszło lato!”. No, rzeczywiście, jest się z czego cieszyć! Gorąco jak w igloo, żar się z nieba leje, dobrze, że chociaż jest chłodna dziura pod schodami, bo bym chyba oszalała. To nie są warunki do życia dla porządnego malamuta. Ja NIE MOGĘ zdjąć futra. Na basen mnie nie wpuszczają. Skandal.
Dobrze, jeszcze tylko czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień – i już się powoli zacznie robić do rzeczy. Byle do zimy.
Szelma Rozgrzana Do Białości.