Bank, centrum Warszawy. Nie, nie ten, co na niego napadli, broń Boże. Inny zupełnie. Puchatek wpadł na pięć minut Ważną Bankową Sprawę załatwić. Niestety, jak to w banku – pięć minut zawsze trwa pół godziny, bo kolejka, nie ma zmiłuj.
Siedzi sobie Puchatek na krzesełku, na sąsiednim krzesełku pani zażywna w wieku balzakowskim, a na nastęnym, obok rzeczonej pani – młodzian ze słuchwkami na uszach i odtwarzaczem MP3 wystającym z kieszeni kurtki. Młodzian siedzi i delikatnie głową kiwa, nogą rytm wystukuje. Jak to młodzian ze słuchawkami.
Ale, ale… niezupełnie. Bo Puchatek – muzyk, choć amator – nagle podświadomie rejestruje kątem oka, że ta przytupująca noga przytupuje w dziwnym jakimś rytmie. No bo wiecie – jak ktoś słucha muzyczki z MP3, to nie ma bata – albo jest metrum 4/4, albo 2/4. Czyli albo:
BUM bum bum bum
albo:
BUM bum BUM bum.
Ewentualnie – z akcentem na słabą część taktu, czyli:
bum BUM bum BUM.
Czasami – ale rzadko – zdarza się jeszcze 3/4 (lub jakaś inna nieparzysta mutacja), czyli:
BUM bum bum, BUM bum bum… – ale to rzadkie wśród słuchawkowiczów, zwłaszcza od kiedy minęła moda na disco polo.
A ten tu – dziwnie jakoś tą nogą… Ani to metrum parzyste, ani nieparzyste, ani w tym synkop jazzowych, ani nic… Ambient jaki, czy co?
Pani w wieku balzakowskim wstaje i podchodzi do okienka. Puchatek – że niby chce lepiej widzieć ulotki bankowe wiszące na ścianie – przesiada się zatem bliżej młodzieńca. Udając, że wyżej wymienione ulotki czyta wytęża ucho… Wytęża bardziej jeszcze… I PADA PLACKIEM Z WRAŻENIA. Na szczęście tylko w duchu, bo byłby tak zwany obciach.
Młodzieniec bowiem, ubrany w strój całkiem hiphopowy (krok w okolicy kolan i te klimaty…) słucha na przenośnym odwtarzaczu MP3 (uwaga, uwaga!) – nie mniej ni więcej, tylko V Symfonii Beethovena. Druga część, Anadante Con Moto. Przynaje się Puchatek bez bicia, że wymiękł.
Jest jeszcze nadzieja dla tego świata żywionego popowo-hiphopową papką 😉
Puchatek Con Brio