Dwanaście godzin!
Trasa, którą Puchatek zwykle pokonuje autostopem w sześć – siedem godzin, wczoraj zajęła mu pół doby. Z Chojnowa (to za Legnicą) pod Warszawę, do G.
Utknął Puchatek najpierw pod Legnicą na półtorej godziny. Potem za Wrocałwiem – na dwie. Nawet już myślał, żeby się złamać i cofnąć do Wrocławia, i wracać pociągiem – ale okazało się, że ostatni normalny pociąg właśnie uciekł, a pozostał tylko taki nocny, odjazd dwudziesta trzecia coś tam, w Warszawie przed szóstą rano. Suuuuper po prostu.
No więc w Puchatku obudził się autostopowy lew. Jedziemy dalej. Tyle, że był Puchatek w Oleśnicy, a było już po piątej. Do Warszawy 330 kilometrów… Czyli do G. jakieś 300.
No i ocknął się Puchatek za Piotrkowem, na Trasie Katowickiej, pod tablicą na której – między innymi – widniał napis:
Warszawa: 138.
No i super. Była prawie dziewiąta. Wieczorem. I było ciemno. Puchatek miał już wizję dreptania wzdłuż Trasy Katowickiej do piątej rano, bo przecież kto po ciemku weźmie autostopowicza, w dodatku samotnego osobnika płci męskiej?
A jednak. Stacja benzynowa Znanego Koncernu Od Komisji Śledczej. Wypasione, białe BMW (!!!). Dwóch prawników (ojciec i syn zresztą). Wzięli.
Puchatek był w domu już o jedenastej w nocy. Na styk, kocia twarz.
I – jak już coś zjadł był – wziął się za przygotowywanie Chatki Puchatka pod remont. Więc położył się spać po drugiej w nocy.
A o remoncie będzie za kilka chwil…
Puchatek Podróżny.