Za górami, za lasami, na dalekich morzach…

Obiecałem, że napiszę – i oczywiście po raz kolejny mi się nie udało. Niewiele brakowało, a spełniłbym obietnicę dopiero po powrocie. Jutro dzień będzie szalony, na pewno nic nie napiszę, a pojutrze rano wyruszam. A po-pojutrze rano będę już za górami, za lasami…

Tym razem tych gór (…i lasów) będzie naprawdę sporo. Drugi raz w życiu będę tak daleko od domu. Pierwszy był w roku 1993, kiedy w ciągu półtora miesiąca autobusami i autostopem przejechałem wzdłuż i wszerz całe Stany Zjednoczone. Pojutrze rano zaczynam wyprawę na porównywalną odległość (…sumarycznie chyba nawet nieco większą), tylko w zupełnie przeciwną stronę. Czyli równie daleko, ale za to kierunek jest nieco mniej oczywisty. Jasne, jest na świecie jeszcze parę miejsc, gdzie jest dalej – ale już nie tak bardzo dużo…

W sobotę rano (czasu miejscowego, w Polsce będzie wtedy środek nocy) będę w Manili, a wczesnym popołudniem (czasu miejscowego) w Silay, niedaleko Bacolod na wyspie Negros.

Tak, Panie i Panowie – lecę na Filipiny. Wyjeżdżam w piątek rano, wracam 13 maja.

Dodam (…żebyście nie pomyśleli, że wygrałem w Lotto…): nie, nie będzie to wyprawa turystyczna (choć, rzecz prosta, to i owo na pewno uda się zobaczyć – na czele z aktywnym wulkanem Kanlaon). Razem z grupą animatorów z Ruchu będziemy tam prowadzić dwie krótkie serie rekolekcji. Czyli jadę na misje…

Co, jak, dlaczego, jak do tego doszło – to naprawdę długa historia, którą nie omieszkam się z Wami podzielić, ale już raczej po powrocie. Jutro czeka mnie wielkie pakowanie i załatwianie tysiąca Bardzo Ważnych Spraw, więc chyba muszę już kłaść się spać.

Powiem Wam tylko jedno: tak się złożyło, że akurat jak tam będziemy, odbędzie się konklawe i (najprawdopodobniej) zostanie wybrany nowy papież. Jednym z „papabile” – wymienianym wśród piątki najbardziej prawdopodobnych kandydatów – jest były arcybiskup Manili, kardynał Luis Antonio Tagle. Więc gdyby się okazało, że to on zostanie nowym biskupem Rzymu – to byłoby naprawdę niesamowite doświadczenie, móc być świadkiem jego wyboru w jego ojczyźnie.

***

Cieszę się na ten wyjazd, oczywiście, jak głupi… To niesamowite „combo”:

  • bardzo daleko;
  • Azja (pierwszy raz);
  • wyspy…
  • …na Pacyfiku (!)
  • prawie na równiku (będziemy dokładnie 4 stopnie nad równikiem)
  • …no i w ogóle kompletny Koniec Świata

…czyli wszystko to, co Tygrysy lubią najbardziej.

Co nie zmienia faktu, że jest kilka spraw, które moją radość nieco przytępiają. Kilka spraw, o które się martwię (nie tam, nie w podróży – ale w tym, co zostawiam tu, w domu). Więc tych z Was, którzy mają takie zwyczaje, proszę o duchowe wsparcie…

3 myśli na temat “Za górami, za lasami, na dalekich morzach…

  1. Udanej wyprawy życzę! 🙂
    Mój Mąż był w Manili dwukrotnie, w delegacji służbowej. Oczywiście, w wolnych chwilach zwiedzał, objeżdżał filipińskie ciekawe miejsca. Bardzo mu się podobało. Mam nadzieję, Puchatku, że i Ty wrócisz zadowolony 🙂

    Polubienie

  2. Udanej podróży!
    A zaszczepiłeś się? Nie wiem, czy trzeba, więc na wszelki wypadek pytam 🙂
    Sprawdź w którą stronę kręci się wir, kiedy spływa woda 🙂
    I rób dużo zdjęć.
    A ja sobie tu poczekam, wspierając w tym czasie duchowo 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi