Skończyłem jedną książkę (głupią jak kilo gwoździ, ale „dla chleba, panie, dla chleba”). Zacząłem kolejną, tym razem ciekawą, fajnie napisaną i stosunkowo prostą w tłumaczeniu – niestety dość krótką. Generalnie jednak muszę przyznać, że moje nastawienie do roboty najlepiej oddaje obecnie stara, góralska modlitwa przed przystąpieniem do pracy:
„Daj, Panie Boże, coby mi się tak chciało, jak mi się nie chce!”
***
Dziś były wyniki rekrutacji do liceów. Szału nie ma, ale dramatu też nie. Pucek dostał się do nie najgorszego liceum w Warszawie, ale (z innej rekrutacji, lokalnej) do całkiem fajnego liceum w Komorowie. Najpierw wydawało się, że Warszawa to Warszawa – ale nieoceniona Piłka (osoba zorganizowana i w kwestiach oświatowych uświadomiona bardziej, niż ktokolwiek w Puchatkowie) zrobiła szybką kwerendę, z której wynikło dość jednoznacznie, że liceum w Komorowie jest lepsze od tego warszawskiego – i to w zasadzie pod każdym względem. Dość powiedzieć, że średnie wyniki matur rozszerzonych z matematyki (a to najpewniej będzie ta matura, która dla Pucka w przyszłości będzie istotna) są w Komorowie o 20 punktów procentowych wyższe. Co więcej, wiemy od znajomych, których dzieci tam chodziły, że szkoła jest spokojna, z fajną atmosferą, sympatycznie położona, bliżej… Same zalety. Jedyna wada jest taka, że w Komorowie Pucek dostał się do zwykłej klasy „mat-fiz”, a w Warszawie – do „mat-inf-fiz”, co by wolał… Ale tłumaczymy mu, że informatykę i tak może robić szerzej niż w szkole, a lepiej pójść do lepszej szkoły. Ale to on musi podjąć decyzję… Zobaczymy. Przyznam, że tematem liceum też już jestem nieco zmęczony…
Ach te wybory ścieżek naszych latorośli jeszcze długo będą nam spędzać sen z powiek, tak sobie ostatnio pomyślałam…
PolubieniePolubienie
Którą książkę polecasz?
PolubieniePolubienie
Pytasz o moje tłumaczenia?
Ta najciekawsza, którą tłumaczyłem wcześniej, to jeszcze się nie ukazała…
PolubieniePolubienie
Poczekam. Jak się ukaże- daj znać
PolubieniePolubienie