Trochę zabiegany mam czas, nie mam kiedy pisać, a są rzeczy warte napisania… Piłka dostała oficjalną wiadomość z Cambridge: przyznano jej pełne, stuprocentowe stypendium. Co oznacza, że jeśli tylko zda A-levels (brytyjską maturę) na wymaganym poziomie (…a z tym raczej problemów nie będzie…), to od października zaczyna studia na Trinity College Cambridge.
Minęło już parę dni, a mnie wciąż trudno w to uwierzyć. Żeby Wam pokazać skalę wydarzenia… Trinity to największy i najbogatszy college na Cambridge University. W związku z tym przyznaje rocznie pięć takich stuprocentowych stypendiów dla kandydatów z Europy (spoza Wielkiej Brytanii). Inne college albo nie mają takich stypendiów, albo jakieś pojedyncze.
Pięć stypendiów. I nie mówimy o Unii Europejskiej, tylko o Europie kontynentalnej (a więc kandydaci do tych stypendiów są nie tylko z UE, ale także z Ukrainy, Serbii, Rosji, Turcji, że o Szwajcarii czy Norwegii nie wspomnę).
Zasady przyznawania takich stypendiów (i wszystkich innych na Cambridge) są dość złożone. Osoba aplikująca o stypendium przechodzi dwa etapy weryfikacji. Pierwszy – co oczywiste – to sprawdzenie sytuacji materialnej kandydata (jeśli stać go na zapłacenie za studia, to dlaczego miałby otrzymać stypendium). Ale drugi etap opiera się już wyłącznie na kwestiach merytorycznych – wynikach w nauce, osiągnięciach, tym, co potencjalny stypendysta sobą reprezentuje na poziomie akademickim i „ludzkim”. Czyli – jeśli kandydat przeszedł pierwszy etap weryfikacji, to w drugim już jego sytuacja materialna nie ma znaczenia: nie jest tak, że osoba o gorszej sytuacji materialnej ma większe szanse na zdobycie stypendium. Dostają je „najlepsi”.
I właśnie jedno z tych stypendiów dostała moja córka. „Stuprocentowe” stypendium oznacza dokładnie to, co ma w nazwie: pokrywa koszty czesnego (zarówno opłatę na rzecz uniwersytetu, jak konkretnego college’u), mieszkania w akademiku, wyżywienia, podręczników etc. – po prostu wszystko, z uwzględnieniem tego, że regulamin Cambridge University zabrania studentom pracować (dorabiać sobie) w czasie studiów.
Jedyne koszty, jakie Piłka misi zapłacić z własnej kieszeni to opłata za wizę studencką i ubezpieczenie zdrowotne w czasie studiów (żeby miała pełny dostęp do brytyjskiego NHS) – to łącznie kwota rzędu poniżej pięciu tysięcy złotych, ale po pierwsze Piłka ma spore oszczędności, które właśnie na ten cel zbierała, a po drugie przynajmniej połowę z tej kwoty pokryje jej szkoła.
Czesne + mieszkanie + wyżywienie + dodatkowe koszty to dla studentów niebędących obywatelami brytyjskimi to kwota rzędu czterdziestu tysięcy funtów rocznie. Teraz pomnóżcie to przez trzy lata. A potem pomnóżcie wynik przez dzisiejszy kurs funta. Wychodzi kwota, która przekracza nie tylko moje możliwości (…), ale i wyobraźnię.
Wiecie co? Tak poza wszystkim innym, to aż jej zazdroszczę. Przygoda życia 🙂

Niesamowite! Naprawdę gratuluję! Tak podglądam jak Wam to idzie, bo to bardzo pozytywna sprawa. I oczywiście, ze przygoda życia! ZUCH dziewczyna!
PolubieniePolubienie
Suuuper!!!!!
PolubieniePolubienie
Gratuluję. Niesamowita sprawa i prawdziwy powód do dumy !
PolubieniePolubienie