Szanowni Państwo,
z kronikarskiego obowiązku spieszę poinformować, że od dziś mieszka z nami Lucjusz. Lucjusz wygląda tak, jak widać. Lucjusz przyjechał ze schroniska w Milanówku. Ma 7-8 miesięcy, jest rudy i dłuuugi.
Nie jest to wyżeł. Jest to raczej niżeł i dłużeł. Jego długość – czego na tym zdjęciu nie widać – jest zdecydowanie z innej bajki, niż wzrost. Jak leży – wygląda na psa średniej wielkości, rozmiaru border collie na przykład. Jak wstanie… No cóż – okazuje się, że jednak jest mały. I wygląda jak krzyżówka corgi z lisem.
Lucjusz jest psem Piłki. Wymarzonym, wybłaganym. I dlatego nazywa się Lucjusz. Bo miał się nazywać Baskerville, ale Piłka (niestety) zmieniła zdanie 🙂
Na razie jest mocno przerażony – jak wszedł do pokoju Piłki, to nie chciał wyjść. A jak już wyszedł, to nie chciał wejść. Jego najgorszym koszmarem są schody – boi się ich. Ale już mniej, niż kilka godzin temu.
Na smyczy chodzi nadspodziewanie grzecznie (zwłaszcza jak na rezydenta schroniska). Z kotem też chyba problemów nie będzie: jak Lucjusz zjawił się w domu i zobaczył kota, to nie miał nawet najdrobniejszego odruchu agresji czy ścigania. Wyglądał tylko na zdziwionego. Kot zresztą też wyglądał na zdziwionego, może lekko zaniepokojonego, ale nie na tyle, żeby wstać i ruszyć się z miejsca. Więc chyba nie będzie źle 🙂