Zupełnie nieoczekiwanie byliśmy na koncercie. I to jakim…
Chrzestny tata Pietruszki zadzwonił ni z tego ni z owego koło środy, że w ramach prezentu urodzinowego dla chrześniaka zaprasza nasz wszystkich na koncert. Wszystkich się nie dało, bo koncert był późny wieczorem – ale Pucek z radością przyjął ofertę przenocowanie u Ulubionego Kolegi, bo koncerty (zwłaszcza o takich porach) niespecjalnie go bawią.
A my we trójkę, ze Starszymi Potworami, pojechaliśmy do Warszawy, do klubu Progresja, na koncert Moyi Brennan z zespołem.
Gdybyście nie wiedzieli, kto zacz – to może skojarzycie Máire Brennan – głos słynnego zespołu Clannad. To ta sama osoba.
Spróbuję jutro – pojutrze napisać coś więcej, ale…
Niesamowita, muzyczna podróż. Przez Irlandię, przez różne wspomnienia… Dużo, dużo muzyki.
Dzięki, B&J. Pietruszka był zadowolony, ale – paradoksalnie – to chyba mnie zrobiliście największy prezent.