Tak, wiem, długo nic. Na swoje usprawiedliwienie – poza lenistwem, brakiem humoru i takimi tam drobiazgami… – mam także problemy z prawą ręką, które przez dłuższy czas sprawiały, że pisanie było dla mnie zdecydowanie mało przyjazną czynnością – więc ograniczałem się do tego, co pisać musiałem, czyli działań zarobkowych. Tak, już jest lepiej, choć jeszcze nie idealnie.
A potem byliśmy trzy tygodnie poza domem. Odwiedziliśmy wiele pięknych miejsc. Było wśród nich kilka, które na pewno trafią na listę „Tu Jeszcze Kiedyś Trzeba Przyjechać”. I przynajmniej dwa z gatunku „O, Tu Kiedyś Mógłbym Mieszkać”.
Tak, pod względem turystyczno-estetyczno-podróżniczym to była na pewno udana wyprawa wakacyjna. A pod innymi względami? Nie wiem. Wiele (zbyt wiele…) rzeczy i spraw było inaczej, niż bym chciał. Trudno byłoby mi odpowiedzieć na pytanie, czy udało mi się tak naprawdę odpocząć.
Ale to już chyba nie dziś. Późno jest, a ja mam za sobą ponad 400 kilometrów za kierownicą. Może jutro.