Szkoła. Się zaczęła, znaczy.
Pucek w drugiej klasie, w zasadzie bezboleśnie (szkoła ta sama, pani ta sama, koledzy ci sami…). Piłka w szóstej. Pietruszka dojeżdża do gimnazjum – da Sąsiedniego Miasteczka, gdzie przybytek ten jest lepszy „naukowo”, a przy tym nie ma w nim tłumu.
Kolejny rok szkolny. Kolejne dziesięć miesięcy codzienności. Co ten czas przyniesie?
***
Tak, wiem (już mi niektórzy z Was przypominali…), że mam napisać coś o wakacjach. Napiszę. Tylko za chwilę, bo nawał roboty mi się na głowę posypał, co oczywiście ma swoje dobre strony, ale czasu na wszystko brakuje.