Tak, jesteśmy nad morzem. Polskim zupełnie. Będziemy się BYCZYĆ. Totalnie, absolutnie i całkowicie.
Ale zdaję sobie sprawę, że jestem Wam winien relację z mojej urodzinowej wyprawy szkockiej. Relacja będzie, słowo. Tyle, że na razie nie zdążyłem. Wróciłem we wtorek 3. sierpnia i miałem czas intensywnego nadrabiania życia rodzinnego. Do komputera prawie nie siadałem (i nie mogę powiedzieć, żeby mi tego szczególnie brakowało…).
Będzie opis. Dzień po dniu. Dziś powiem Wam tylko, że w ciągu siedmiu dni (dzień ósmy to już był tylko samolot powrotny) pokonałem trasę Edynburg – Inverness – Skye – Lewis – Harris – North Uist – Benbecula – South Uist – Barra – Oban – Sterling – Edynburg.
I powiem Wam jeszcze, że to najpiękniejsze miejsca na Ziemi (w subiektywnym rankingu, rzecz prosta).