Próbowałem. Naprawdę. I na święta miało coś być, i jakieś sylwestrowe podsumowania… Nie dało się. Po prostu się nie dało. Przedświąteczny (ty)dzień świra skutecznie uniemożliwił zajmowanie się czymkolwiek poza pracą i przygotowaniami.
A po świętach jakoś się tak leniwie zrobiło… Tak leniwie…
Święta jak święta. Wigilia w domu, choć tym razem przybył na nią Dziadek L. Czyli Teść mój szanowny. Dało się wytrzymać 🙂
A potem trochę byczenia się w domu, trochę wizyt u rodziny i znajomych. Sylwester po prostu wystrzałowy: przyszli do nas Jedni Znajomi i Drudzy Znajomi. Jedni mają dwójkę dzieci, w tym młodsze dwumiesięczne. Drudzy mają troje dzieci, w tym najmłodsze w wieku Pyszczaka. Pysznie było, trochę po dziewiątej wszyscy się rozeszli. A Puchatki posprzątały, utłukły Potwory do spania i tradycyjnie włączyły sobie film. „Między słowami” Sofii Coppoli. Baaardzo sylwestrowe klimaty 😉
A dziś Puchatki idą na kolędowanie. Będzie się działo – Potwory dostały bowiem pod choinkę różne przeszkadzajki (tamburyn, marakasy, dzwonki…) i będą… przeszkadzać.
Potwory dostały także pod choinkę łyżwy. I śmigają. Jak smoki. A wczoraj były na sankach. I śmigały. Jak smoki. Ich tata też zresztą. Jak wrócił do domu, to miał pełne buty śniegu. Biedaczek.
***
Wsiadają Puchatki do samochodu, żeby jechać na lodowisko. Puchatek przypina Potwory do fotelików. I nagle Piłeczka rzuca tekst, którzy rzuca na kolana.
– Tato, w wiesz że dzieci są za darmo?…
Puchatek ma na końcu języka odpowiedź w stylu „To ci się tylko tak wydaje…”, kiedy dziecko po chwili kończy myśl;
– No, to znaczy na lodowisku są za darmo. Do szesnastej.